Tak się w Parlamencie Europejskim dorobiła Beata Szydło. Znamy kwoty
Była premier i europosłanka PiS Beata Szydło w ciągu pięcioletniej kadencji w Parlamencie Europejskim wzbogaciła się o blisko 600 tys. zł. Odkąd zaczęła pracę w Brukseli, stała się też właścicielką samochodu Audi Q3 za 180 tys. zł.
Tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, zaplanowanymi na 9 czerwca, europosłowie zakończonej kadencji złożyli oświadczenia majątkowe za cały 2023 rok. Dzięki temu można porównać ich stan posiadania z początkiem kadencji.
W czerwcu 2019 roku, obejmując mandat europoselski, Szydło miała łącznie 28,6 tys. zł oszczędności. Do oświadczenia majątkowego wpisała również nieruchomości: dom o powierzchni 246 metrów kwadratowych wyceniony na 400 tys. zł oraz grunty - 1,1 ha wycenione na 300 tys. zł. W jej garażu stał samochód Ssang Yong Korando.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdzie jest Daniel Obajtek? Poseł PiS wyjawił, gdzie go szukać
Co ciekawe, już w dokumencie obejmującym cały 2019 rok pojawiły się dodatkowo dwa nowe auta: Audi A6 z 2012 roku, którego wartość oszacowała na 45 tys. zł, i Audi Q3 z 2019 roku warte 130 tys. zł.
W oświadczeniu majątkowym za 2023 roku Szydło wykazała już łącznie ok. 612 tys. zł oszczędności (razem z euro i dolarami). W przypadku nieruchomości nic się nie zmieniło. Z kolei w garażu znowu zaszły zmiany. Zamiast dwóch audi pojawiło się nowe Audi Q3 z 2021 roku warte 180 tys. zł. Nadal stoi też koreańskie Ssang Yong Korando (25 tys. zł).
Przypomnijmy, że polscy posłowie wybrani do Parlamentu Europejskiego miesięcznie mogą liczyć na wynagrodzenie w wysokości ok. 40 tys. zł. Do tej sumy należy doliczyć 10 tys. zł wypłacanych w dietach. Rocznie daje to kwotę ok. 600 tys. zł.
Była szefowa rządu, mimo że zasiadała w Parlamencie Europejskim i zarabiała w euro, nie omieszkała - podobnie jak pozostali politycy PiS - wielokrotnie krytykować Unię Europejską. Jako europosłanka zarzucała Unii, że chciała nam narzucać swoją ideologię i ingerować w nasz system prawny. Przekonywała, że Unia nie ma żadnych podstaw, by uzależniać wypłacanie Polsce funduszy od przestrzegania zasad praworządności. I że te środki nam się po prostu należą.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski