Tak posłowie parkują przed Sejmem. Aktywista przeprowadził akcję
Samochody pozostawione na chodnikach czy na przejściach dla pieszych - tak wygląda parkowanie na terenie Sejmu przy ul. Wiejskiej, na które zwrócił uwagę aktywista Szymon Nieradka. Biuro prasowe Kancelarii Sejmu wskazuje jednak na zmiany, które zostały wprowadzone na początku tego roku.
O kwestii parkowania na terenie Sejmu przy ul. Wiejskiej pisze "Gazeta Wyborcza". Na ten problem wskazał aktywista, który zajmuje się tępieniem patoparkowania w polskich miastach, Szymon Nieradka. Został on zaproszony na posiedzenie zespołu bezpieczeństwa ruchu drogowego, gdzie miał wygłosić prezentację dot. nielegalnego parkowania.
W drodze na posiedzenie, idąc przez teren Sejmu do budynku G, zauważył on, że pojazdy są tam zostawiane na chodnikach i przejściach dla pieszych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aktywista postanowił powiadomić posłów o złamaniu przepisów w nietypowy sposób - pisząc informację na ten temat na ich szybach kredowym mazakiem. Pisaki tego typu używane są m.in. przez restauratorów, którzy wypisują nimi menu na szybach swoich lokali; do usunięcia napisu wystarczy przetarcie szmatką.
Sytuacja w kilku przypadkach zakończyła się jednak interwencją straży marszałkowskiej, którą poprosili o to posłowie. Jak tłumaczy Nieradka, "obyło się bez rękoczynów, ale padły argumenty o niszczeniu świętej własności". - To standardowa reakcja kierowcy, który niszczy publiczny chodnik swoim autem, staje na przejściu dla pieszych, ale uważa, że niszczeniem jest pisanie mazakiem kredowym na szybie jego auta - podsumowuje.
Cała akcja zakończyła się wyproszeniem aktywisty z terenu Sejmu, choć - jak wskazuje Nieradka - o łamaniu przepisów zdążył poinformować około 10 posłów, z czego ośmioro poprzez umieszczenie napisu na szybie.
"Na terenie Sejmu nie obowiązują przepisy"
Jak jednak pisze "Gazeta Wyborcza", w styczniu tego roku została zlikwidowana strefa ruchu obowiązująca wcześniej na terenie Sejmu, tym samym kancelaria zezwoliła posłom na parkowanie według własnego uznania.
Biuro prasowe kancelarii poinformowało "GW" o tym, że "znaki (D-52 i D-53) wyznaczające strefę ruchu zlikwidowane zostały przez Kancelarię Sejmu w porozumieniu ze Strażą Marszałkowską", a "ciągi komunikacyjne na terenie Parlamentu od strony formalnej nie są drogami publicznymi".
- To oznacza, że na terenie Sejmu nie obowiązują przepisy. Można jeździć bez pasów, rozmawiając przez telefon, parkować nawet na trawniku czy w poprzek jezdni i nic za to nie grozi - podsumowuje aktywista.
"Obecny status dróg na terenie Kancelarii Sejmu umożliwia pogodzenie potrzeb zarówno pieszych uczestników ruchu, którzy mogą korzystać z całej dostępnej powierzchni, a nie, jak w strefie ruchu, jedynie z chodników i wyznaczonych przejść dla pieszych, jak i kierujących pojazdami" - tłumaczy z kolei kancelaria.
Czytaj też: