Tak będzie świętowała Korea Północna. Wielkie uroczystości już w sobotę
W sobotę Korea Północna będzie się bawiła. Okrągła 70. rocznica powstania Partii Pracy Korei to wyjątkowa okazja, by zamanifestować zadowolenie narodu z rządów komunistycznej dynastii. Władze zmobilizowały społeczeństwo, które jak wynika z przecieków, pełną parą przygotowywało kraj do ważnych obchodów. Tym razem tradycyjnym paradom wojskowym i "żywym obrazom" mają towarzyszyć nowinki - pływający ekran i nawodna scena. Do pełni szczęścia reżimu brakuje tylko "wielkiego wybuchu", który przykułby oczy świata. Jednak, jak wynika z ostatnich informacji i raportów wywiadowczych, test nuklearny lub próba rakiety dalekiego zasięgu są mało prawdopodobne. Trzeba jednak pamiętać, że Pjongjang już niejeden raz w przeszłości potrafił zadziwić świat.
70. urodziny partii, założonej przez Kim Ir Sena, a dziś rządzonej przez jego wnuka, Kim Dzong Una, to wyjątkowy czas dla Koreańczyków z Północy, których życie nierozerwalnie wiąże się z wszechwładną monopartią.
Przymiarki do obchodów 70. Rocznicy powstania partii rozpoczęły się już w sierpniu. Wówczas w stolicy pojawiły się pierwsze ekipy, które rozpoczęły szykowanie centralnego placu Kim Ir Sena do obchodów. Ale to był dopiero początek porządków.
Czyste ulice, czyste miasta
Również w sierpniu Ministerstwo Bezpieczeństwa Ludowego ogłosiło, że zamknie nieoficjalne targowiska w całym kraju, które choć nielegalne, z reguły były tolerowane przez władze. Wkrótce po tym oświadczeniu służby wzięły się do roboty i liczba spontanicznych miejsc handlu mocno się zmniejszyła, a te które jeszcze przetrwały, wyraźnie się pomniejszyły.
Taka sytuacja szczególnie uderzyła w osoby starsze i niezamożne, których nie stać na utrzymanie stoisk w oficjalnych punktach, a drobny handel był sposobem na dorobienie. Z ulic miast zniknęli sprzedawcy popularnych lizaków lodowych, a ze wsi handlarki warzywami I nasionami.
Wszyscy w gotowości bez względu na koszty
Do uroczystych obchodów mają być gotowe wszystkie miasta, co w przypadku Rason w prowincji Hamgyong Północny okazało się kłopotliwe. Pod koniec sierpnia obfite, kilkudniowe deszcze spowodowały powódź i poważne zalanie zabudowań, zniszczenia infrastruktury i mostów. Kim Dzong Un nakazał powszechną mobilizację mieszkańców, którzy przeprowadzili błyskawiczną naprawę szkód i rekultywację terenu.
Dla lokalnych kadr partyjnych była to sprawa najwyższej wagi. Tylko w przypadku wypełnienia rozkazów wodza działacze mogli myśleć o zachowaniu stanowisk. Dlatego mieszkańcy pracowali dniami i nocami, nie mając czasu na inne obowiązki. Za kilka miesięcy ten wysiłek może odbić się na zbiorach, które z racji powodzi, a teraz braku czasu na jesienny obsiew, będą dużo niższe niż zwykle.
Miasta w reszcie kraju również mobilizują do pracy swoich mieszkańców, którym każe się sprzątać ulice, przeprowadzać drobne naprawy i dekorować przestrzeń. Czyn społeczny rozpoczyna się o piątej rano i trwa do siódmej, później jego uczestnicy idą do swoich miejsc pracy. Według różnych źródeł, od obywateli pobierana jest także jednorazowa danina na rzecz partii. Prawdopodobnie ma ona sfinansować obchody rocznicy w całym kraju i koszty wspomnianych napraw.
"Trzynastki" dla wszystkich i obowiązkowe żniwa
Jeśli wierzyć władzom Korei Północnej w ostatecznym rozrachunku masowy wysiłek może być nagrodzony. Za pośrednictwem KCNA reżim poinformował, że z okazji wielkiego narodowego święta każdy pracownik dostanie "trzynastkę", podobny dodatek otrzymają także emeryci czy osoby pobierające stypendia.
Mobilizacja dotknęła także wsie, które z uwagi na uroczystości, musiały rozpocząć zwyczajowe jesienne żniwa wcześniej. Co roku wiosną i jesienią władze Korei Północnej przesuwają na wieś studentów, żołnierzy i pracowników wszystkich zakładów poza tymi o znaczeniu strategicznym, by uczestniczyli w zbiorach ryżu. Według relacji z wewnątrz Korei Północnej, tegoroczne żniwa były szczególnie ważne, bo władzom zależało na dobrych wynikach przed wielkim świętem.
Impreza biletowana
Dobrych wyników nie udało się w tym roku osiągnąć zagranicznym dygnitarzom Korei Północnej, odpowiedzialnym za transfery obcej waluty do ojczyzny. Zdaniem przedstawicieli władz Korei Południowej, z tego powodu Pjongjang ma nie lada problem, by zorganizować uroczystości z odpowiednim rozmachem, który planowo miał dorównywać obchodom 100. rocznicy narodzin Kim Ir Sena w 2012 roku.
Prawdopodobnie właśnie dlatego reżim zdecydował się pobierać od zagranicznych gości opłatę w wysokości 70 euro za dzień pobytu. Z informacji południowokoreańskiego dziennika "Chosun Illbo" wynika, że pieniądze uzyskane od oficjalnych delegacji mają pokryć koszty zakwaterowania, transportu, posiłków (Korea Północna nie gwarantuje także przelotów). Informator gazety, pochodzący z jednej z postradzieckich republik, twierdzi, że w przypadku Korei Północnej jest to standardowa procedura, a ostatni przypadek, gdy Pjongjang w całości pokrywał koszty własnych imprez, miał miejsce przy okazji 100. rocznicy narodzin Kim Ir Sena. Państwowe delegacje Chin, Wietnamu, Kuby, Indonezji i Nepalu, które potwierdziły swój udział w uroczystościach, będą musiały zaopatrzyć swoich przedstawicieli w nieco grubsze portfele.
Do Korei Północnej zawitają także członkowie Towarzystwa Przyjaźni Koreańskiej (KFA), którego komórki działają w około 30 krajach świata. Państwowa agencja KCNA zawsze z wielkim pietyzmem odnotowuje jakiekolwiek zagraniczne wzmianki, które przedstawiają Koreę Północną w pozytywnym świetle, a te często pochodzą wprost z KFA. Tym razem media komunistycznego reżimu chwalą się, że do Pjongjangu przybędzie szeroka delegacja przyjaciół, a wśród nich znajdą się nawet towarzysze z Islandii. Nie wiadomo jednak, czy również w ich przypadku impreza jest biletowana.
Amnestia dla wybranych
Z okazji okrągłej rocznicy założenia partii, Kim Dzong Un zarządził także drugi etap amnestii tysięcy więźniów z obozów reedukacyjnych. Objęci amnestią odzyskają wolność lub dostaną krótsze wyroki. Pierwszy etap miał miejsce 15 sierpnia, w inną ważną rocznicę - 65-lecie wyzwolenia Korei spod japońskiego jarzma. Źródła serwisu Daily NK informowały, że wówczas z 12 więzień wypuszczono osadzonych na trzy lata lub mniej, a odsiadkę reszty skrócono o trzy lata.
Niewykluczone, że podobny kształt będzie miała październikowa amnestia, planowana w pięciu obozach reedukacyjnych. Trzeba przy tym wspomnieć, że placówki te uchodzą za więzienia "konwencjonalne" a nie. Choć granica między zbrodnią pospolitą a polityczną bywa w Korei Północnej płynna, więźniowie polityczni z obozów pracy nie opuszczą swoich kolonii karnych.
Jednak bez wielkich "fajerwerków"?
Korea Północna już 14 września poinformowała o możliwości wystrzelenia rakiety dalekiego zasięgu w dniu swojego wielkiego święta. Wówczas państwowa agencja KCNA pisała, że kraj zbliża się do końca decydującej fazy rozwojowej nowego satelity pogodowego. "Świat wyraźnie ujrzy serię satelitów Songun (militarna doktryna Korei Północnej - przyp.)" - można było przeczytać w propagandowym komunikacie. Nie wiadomo dokładnie, ile dziś zostało z tych przechwałek.
Jeszcze kilka miesięcy temu eksperci przejrzewali, że 70. rocznica powstania partii może zostać uwieczniona wystrzeleniem rakiety dalekiego zasięgu lub nawet testem nuklearnym. W przeszłości Korea Północna, nic nie robiąc sobie z rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, wykorzystała bliskość rocznicy powstania partii do pierwszej próby atomowej w swojej historii (9 października 2006 r.).
O możliwości odpalenia zupełnie nowej rakiety pisała jeszcze w lipcu południowokoreańska agencja Yonhap. Jej źródła w wywiadzie oceniały, że "prowokacja Północy" jest całkiem prawdopodobna. Dziennikarze, powołując się na informatorów, pisali, że latem Pjongjang ukończył pracę nad 67-metrową wieżą wyrzutni rakietowej, będącą w stanie wystartować dwa razy większy pocisk niż Unha-3, którą reżim odpalił w grudniu 2012 roku.
Pracom nad instalacją przyglądał się Amerykańsko-Koreański Instytut na Uniwersytecie Johna Hopkinsa. Zdaniem badaczy, ze zdjęć satelitarnych wynika, że start 10 października byłby "trudny, ale nie niemożliwy". Jeśli Korea Północna w istocie nie przeprowadzi próby rakietowej lub testu nuklearnego, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się czy wynikało to z przemyślanej decyzji, czy może raczej reżim nie zdążył zrealizować swoich założeń. Faktem jest, że najnowsze informacje i raporty wskazują w zasadzie jednogłośnie, że rocznica prawie na pewno obędzie się bez "wielkich fajerwerków".
Pokazy, jakich jeszcze nie widział świat
Na pewno nie zabraknie jednak tradycyjnych sztucznych ogni i słynnych na całym świecie "żywych obrazów". W tym roku Korea Północna postanowiła dodatkowo wzbogacić utarte schematy i pokazać, że kraj nadąża za nowinkami technicznymi i nie boi się zmian.
Na potrzeby uroczystości w Pjongjangu na rzece Taedong zainstalowano gigantyczny ekran i scenę. Dzięki tej konstrukcji, publiczność zebrana na stołecznym placu Kim Ir Sena prawdopodobnie będzie mogła oglądać nie tylko tradycyjną paradę wojskową, ale także występy na wodzie. Simon Cockerell, manager biura podróży Koryo, który często odwiedza Koreę Północną, mówił, że w mieście krążą plotki, że również wody rzeki zostaną wykorzystane do pokazów.
Andray Abrahamian z singapurskiej organizacji non-profit Choson Change, która organizuje w Korei Północnej zajęcia ekonomiczno-biznesowe, donosił, że w stolicy widywał tysiące ludzi ćwiczących z pochodniami, co może wskazywać, że przynajmniej część obchodów zaplanowano na noc. Również zdjęcia satelitarne z Google Earth uchwyciły północnokoreańskie treningi w ogniu.
W sobotę okaże się czy fajerwerki i pochodnie to jedyne próby ogniowe, jakie zaplanowała Korea Północna.