Tajlandia: taksówkarze winni antyrządowej propagandy
Tajlandzcy taksówkarze rozmawiając z
pasażerami sieją antyrządową propagandę - powiedział w sobotę
premier Tajlandii Thaksin Shinawatra. Jego zdaniem, istnieje
zorganizowana siatka oczerniająca go w oczach opinii publicznej.
Ostatnio miało miejsce parę nieprzyzwoitych sztuczek - powiedział premier w cotygodniowym przemówieniu radiowym. - Działa gang, który wynajmuje ludzi, żeby szerzyli plotki o mnie. Rozrzuca się ulotki, w których mówi się o mnie złe rzeczy.
Multimilioner Thaksin, którego partia Thai Rak Thai ("Tajlandczycy Kochają Tajlandię") druzgocącą przewagą wygrała w ubiegłym roku wybory parlamentarne, ostatnio traci popularność. Media zarzucają mu wykorzystywanie władzy do rozprawy z opozycją.
Krytycy wytykają premierowi nadwrażliwość na wszelką krytykę w mediach, a nawet na sondaże opinii publicznej, wykazujące choćby najmniejszy spadek jego popularności.
Thaksin zapewnia, że nie przesadza, mówiąc o zorganizowanej antyrządowej kampanii propagandowej.
Wcale nie jestem wyczulony na tym punkcie, ale kiedy przedmiotem plotek staje się premier, to może to dziać się ze szkodą dla naszego kraju - powiedział w przemówieniu.
Tkaksin dorobił się milionów w branży telekomunikacyjnej. Obdarzony charyzmą, uważany przez Tajlandczyków za "swojego człowieka", prowadził swoją kampanię w nieznanym dotąd w jego kraju amerykańskim stylu. Media zarzucają mu populizm.
Powszechnie znany jest z wielu niezręcznych wypowiedzi. Nie jest prawdziwym politykiem. Zawsze mówi to, co myśli, ale czasami to, co myśli, wcale nie brzmi dobrze. Jest typem biznesmena. To dobrze, bo w dobie globalizacji trzeba sprawować rządy tak, jak się kieruje przedsiębiorstwem - tłumaczy rzecznik Thaksina Suranand Vejajiva. (iza)