Tajemniczy BOAK wzywa do masowych podpaleń w Rosji. Celują w ważną dla wojny grupę społeczną

Zasłynęli rozkręceniem torów pod rosyjskim arsenałem i wstrzymaniem pociągu jadącego na front w Ukrainie. Rosyjscy aktywiści organizacji BOAK znowu dają o sobie znać. Zachęcają, aby w Rosji podpalać wszystko, co wspiera organizację wojny w Ukrainie: komendy uzupełnień, budynki rządowe, koszary. W szczególności auta "podżegaczy wojennych", czyli Rosjan popierających wojnę.

Rosja. Podpalenie jednego z budynków administracji wojskowej
Rosja. Podpalenie jednego z budynków administracji wojskowej
Źródło zdjęć: © Telegram | BO-AK
Tomasz Molga

29.07.2022 | aktual.: 29.07.2022 17:28

Nad ranem Natalia Abijewa usłyszała huk i wycie autoalarmów. Wybiegła na dziedziniec swojego domu przy ulicy Krasnyje Zor w mieście Niżny Nowogród i zobaczyła, że pali się ​​jej samochód. Zanim przyjechali strażacy, płomienie objęły tył i wnętrze terenowej toyoty. Po ugaszeniu auto nadawało się na złom.

- Wynika to z faktu, że jestem zaangażowana w pomoc naszemu personelowi wojskowemu. To jedyny powód, dla którego chcą mnie zastraszyć. Zyskałam popularność wśród darczyńców i wybrano właśnie mnie - żaliła się dziennikarzom lokalnej gazety. Abijewa to szefowa akcji "Pozdrowienia z domu". Organizuje zbiórki na zakupy sprzętu i żywności dla rosyjskich żołnierzy w Ukrainie. Sprawców podpalenia nie ustalono. Gazeta wymieniła jeszcze dwa sabotaże: zablokowanie wejścia na koncert patriotyczny oraz uszkodzenie auta należącego do lokalnego oficera, który w mediach komentował postępy na wojnie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To kara za podżeganie do wojny

Aktywiści BOAK (skrót od Bojowa Organizacja Anarcho-Komunistów) ogłosili w serwisie społecznościowym Telegram, że Abijewa musiała ponieść karę jako "podżegaczka do wojny", "sponsorka rosyjskich okupantów Ukrainy", osoba, która uwiedziona "wyimaginowaną wielkością Rosji popiera reżim Putina".

Rosja. Aktywiści antywojenni ukarali organizatorkę zbiórek na rzecz wojska. Na fot. Natalia Abijewa
Rosja. Aktywiści antywojenni ukarali organizatorkę zbiórek na rzecz wojska. Na fot. Natalia Abijewa© Telegram | Natalia Abiyeva

W internetowym wpisie sprzed kilku dni ocenili, że spalenie auta Abijewej znajduje się w top pięć najskuteczniej przeprowadzonych antywojennych sabotaży w Rosji. Pierwsze miejsce przyznano "brawurowej akcji" podpalenia budynku koszar Gwardii Rosyjskiej w Komsomolsku. Działo się to w czerwcu, o sprawie oficjalnie pisały rosyjskie media.

W nowym komunikacie BOAK wzywa internetowych sympatyków do masowych podpaleń wszystkich instytucji, które wspierają wojnę w Ukrainie. - W naszym kraju nie ma już środków na pokojowe protesty. Mamy nadzieję, że to jasne przesłanie zostanie usłyszane. Teraz uzupełniamy bazę zwolenników reżimu i podżegaczy wojennych. Walka będzie kontynuowana - ogłosili.

Lepsze niż koktajl Mołotowa

Przypomnijmy, że podczas wiosennego poboru do wojska w Rosji dokonano także 23 podpaleń wojskowych biur rekrutacji. Wiązane jest to ze sprzeciwem poborowych wobec udziału w wojnie w Ukrainie. BOAK opublikował szczegółowy poradnik, jak przygotować takie akcje. Radzą, aby zamiast benzyny i koktajli Mołotowa, używać toreb z pakietami paliwa do kuchenek turystycznych (zawierają napalm). Nie wybuchają wielkim ogniem jak rozlana benzyna, co daje sabotażyście czas na dyskretną ucieczkę z miejsca akcji.

- W Rosji dojrzewają warunki do rewolucji. Mało zarabiający Rosjanie odczuwają drożyznę, klasa średnia przywykła do konsumpcyjnego stylu życia, została pozbawiona zagranicznych produktów. Prawdopodobnie w społeczeństwie obudzi się opór, gdy będzie więcej aktów sabotażu i partyzantki - przekonują aktywiści. Twierdzą, że liczba zabitych żołnierzy w Ukrainie z czasem poważnie wpłynie na umysły Rosjan. Ich zdaniem, realne poparcie dla Putina jest niższe, niż w propagandowych sondażach, a wynika z pompowania "patriotyzmu" przez propagandowe media.

Co może wywołać sprzeciw Rosjan?

Eksperci zauważają, że trudno ocenić skalę antywojennych sabotaży w Rosji, a jeszcze trudniej oszacować temperaturę społecznego wrzenia.

- Opór przeciwko wojnie jest na razie skutecznie pacyfikowany przez władze, a zasięgi antywojennych kont z Telegrama oceniam jako niszowe. Większość społeczeństwa wspiera politykę Putina, ewentualnie ze strachu czy oportunizmu nie okaże niezadowolenia - uważa dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa w Rosji.

Wskazuje, że potencjał do uczestniczenia w akcjach sabotażowych wiąże się z osobami pochodzenia ukraińskiego, które mieszkają w Rosji.

Dr Żęgota podkreśla, że barierą graniczną poparcia dla polityki Kremla może być sprawa ogłoszenia powszechnej mobilizacji. Na razie Putin wysyła jednostki z odległych prowincjonalnych części kraju. Zapewne nie obchodzą go straty wśród Buriatów, Dagestańczyków itd.

- Gdyby doszło do mobilizacji, wówczas skierowanie na front zagroziłoby również mieszkańcom europejskiej części Rosji, mężczyznom z dużych miast. To są społeczności, w których były już antywojenne protesty. Gdyby do takich rodzin masowo wracały ciała zabitych, to byłby to zapalnik do masowego sprzeciwu - ocenia rozmówca.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie