Tajemnicze samobójstwa w śląskim szpitalu psychiatrycznym
Prokuratura w Lublińcu zapowiada szczegółowe śledztwo w sprawie samobójstwa Janiny K. – pacjentki tamtejszego szpitala psychiatrycznego. To niejedyny taki przypadek w lublinieckim szpitalu. O sprawie pisze dziennik "Polska".
07.10.2008 | aktual.: 07.10.2008 07:28
Lekarze obiecywali, że mama będzie zamknięta, że nie wyjdzie na zewnątrz ze szpitala. Przecież ona ze szczegółami opisywała sposób, w jaki popełni samobójstwo. Podejrzewamy, że ktoś celowo ją wypuścił– mówi „Polsce” starsza z córek Janiny K.
Śledztwo dziennikarzy "Polski" potwierdziło, że można wejść na feralny oddział i wyjść z niego, a pacjenci wychodzą nawet na zewnątrz na papierosa. Dziennikarzowi „Polski” w piątek rano udało się bez problemu wejść do pawilonu, w którym wcześniej przebywała kobieta. Nikt go nie zatrzymywał i nie pytał o powody wizyty. Po chwili bez problemu wyszedł z pawilonu. Nic więc dziwnego, że pacjentom szpitala w Lublińcu udaje się uciekać z nawet z zamkniętych oddziałów. Ostatnio skończyło się to dwoma samobójstwami i jednym zabójstwem osoby bliskiej choremu.
Sprawdzamy, dlaczego Janina K. wyszła ze szpitala– mówi nadkomisarz Andrzej Jegerczyk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lublińcu. Kontrolę w szpitalu zapowiedział także Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego.
Cztery tygodnie temu Janina K. uciekła z Oddziału Zamkniętego Wojewódzkiego Szpitala Neuro-psychiatrycznego w Lublińcu i popełniła samobójstwo, topiąc się w Kanale Grunwaldzkim. Janina K. osierociła troje dzieci, syna i dwie córki. Rodzina ma wielki żal do personelu szpitala. Kobieta od pięciu lat cierpiała na silną depresję, wcześniej kilkakrotnie usiłowała popełnić samobójstwo.
Kontrola wewnętrzna przeprowadzona przez komisję złożoną z pracowników szpitala wykazała nieprawidłowości ze strony personelu medycznego.
Samobójstwo Janiny K. to niejedyny taki przypadek w ostatnim czasie w lublinieckim szpitalu. Kilka dni po jej utopieniu się jedna z pacjentek powiesiła się w szpitalu na pasku. Także tę sprawę badają lubliniecka policja i prokuratura. W ubiegłym roku ucieczka jednego z pacjentów miała równie poważne konsekwencje. Mężczyzna pojechał do rodzinnego Będzina, gdzie w bestialski sposób zamordował własną matkę.
Dochodzenie w sprawie zabójstwa zakończyła Prokuratura Rejonowa w Będzinie, ale żaden z prokuratorów – ani w Będzinie, ani w Lublińcu – nie zbadał okoliczności ucieczki pacjenta i ewentualnych niedopatrzeń ze strony personelu.
Bartłomiej Romanek