"To zaszło za daleko". W USA biją na alarm po sygnałach ws. dronów
Gubernatorzy Nowego Jorku i New Jersey wezwali władze USA do zbadania aktywności podejrzanych dronów w pobliżu ważnych obiektów. Według FAA w USA zarejestrowanych jest blisko milion dronów.
Lotnisko Stewart International Airport, położone około 100 km od Nowego Jorku, zostało zmuszone do zamknięcia pasów startowych na godzinę po zaobserwowaniu drona.
- To zaszło za daleko - oceniła gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul, wzywając do zbadania incydentów przez stanowe centrum wywiadu. Gubernator zaapelowała również do Kongresu USA o uchwalenie ustawy wzmacniającej nadzór FAA nad dronami oraz przyznającej większe uprawnienia lokalnym organom ścigania.
Gubernator New Jersey Phil Murphy wyraził zaskoczenie, że rząd federalny nie posiada wystarczających informacji o dronach latających nad jego stanem.
Pojawiły się doniesienia o dronach w pobliżu wrażliwych obiektów, w tym baz wojskowych, z sugestiami, że mogą być wysłane przez Iran.
Z tysięcy zgłoszeń, mniej niż 100 zawierało wiarygodne informacje
FAA wydała tymczasowe ograniczenia lotów dronów nad Picatinny Arsenal i klubem golfowym Donalda Trumpa w Bedminster, New Jersey.
Jeden z agentów FBI stwierdził, że z prawie 5000 zgłoszeń, mniej niż 100 zawierało wiarygodne informacje do dalszego dochodzenia. Urzędnik FAA potwierdził, że drony latały nad New Jersey.
Przedstawiciel Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA stwierdził, że "wysoko wyszkolony personel ochrony" zgłosił obserwacje dronów w pobliżu Picatinny Arsenal i Earle Naval Weapons Station, ale nie wierzy, że loty były powiązane z zagranicznymi podmiotami.
NBC przytoczyło stanowisko Białego Domu, że "nie ma dowodów na zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego".
Urzędnik FAA wyjaśnił, że posługiwanie się dronem jest legalne w większości lokalizacji, pod warunkiem przestrzegania przepisów dotyczących wysokości lotu i bezpieczeństwa.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kieruje Truth Social. Będzie doradzał Trumpowi ws. wywiadu
