Tajemnicza zbrodnia sprzed 17 lat rozwikłana. Sąd skazał dwóch braci
17 lat temu na gdańskiej plaży znaleziono zmasakrowane ciało młodego mężczyzny. Nie wiadomo, kim był, ani dlaczego zginął. Sąd za winnych uznał dwóch przyrodnich braci.
Sąd skazał 39-letniego Grzegorza G. na 15 lat więzienia. Jego przyrodniego brata Krzysztofa T. na karę 12 lat pozbawienia wolności. Obserwacja psychiatryczna wykazała, że Krzysztof T. ma ograniczoną poczytalność. Prokuratura żądała 15 lat więzienia dla Grzegorza G. i 14 lat dla T.
W 1997 roku na granicy Nowego Portu oraz Brzeźna odnaleziono ciało młodego mężczyzny. Zmasakrowane zwłoki leżały na plaży, podmywane przez morskie fale. Przyczyną śmierci było 36 ran kłutych od noża, w tym 14 twarzy i szyi.
Pierwszy wyrok został odczytany w 2013 roku. Jednak po apelacji sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. Obaj oskarżeni twierdzili, że są niewinni. Dowód sądowy oparty był na zeznaniach dwóch świadków. Jednak żaden z nich nie był na miejscu przestępstwa. Tożsamość ofiary do dzisiaj pozostaje nieznana.
Proces ponownie rozpoczął się w styczniu 2014. O postępie w śledztwie zdecydował przypadek. Podczas interwencji domowej policjanci usłyszeli, że Krzysztof T. groził osobom, które plotkowały o okolicznościach tragicznego zdarzenia. Interwencja policji przerwała mur milczenia. Najpierw od T. uciekła konkubina. Ostatecznie liczba świadków zwiększyła się do 10 osób.
Oskarżeni zostali zbadani wariografem. Okazało się, że Grzegorz G. zna szczegóły zbrodni, ale je zataja. Problem pojawił się u Krzysztofa T. - mężczyzna ma wszczepiony rozrusznik serca, który zaburzał wyniki badania.
Mężczyźni twierdzili, że nie mogą być sprawcami, ponieważ w momencie zabójstwa pracowali na budowie w Juracie. Właściciel wskazanego przez oskarżonych ośrodka stwierdził, że nie przeprowadzał żadnego remontu. Nadzór budowlany poinformował, że tylko jeden ośrodek ubiegał się o zgodę na remont w momencie, gdy popełniono przestępstwo. Jednak żaden z oskarżonych tam nie pracował.
Przy ciele ofiary nie odnaleziono śladów krwi innych osób. Biegli odrzucili również możliwość przydryfowania zwłok. Było to niemożliwe ze względu na kierunek wiatru. Poważne uszkodzenia ciała uniemożliwiły ustalenie personaliów ofiary. Nie wiadomo, kim był, ani czym się zajmował. Miał ok. 20 lat.
Motywem zabójstwa miała być zazdrość. W ramach śledztwa ustalono, że ofiarą może być młody mężczyzna, z którym spotykała się wcześniej dziewczyna Grzegorza G. Zazdrosny partner miał zabrać byłego chłopaka swojej dziewczyny na spacer i tam poderżnąć mu gardło. Dodatkowo zmasakrował zwłoki do tego stopnia, aby utrudnić identyfikację.
Choć mężczyźnie i jego bratu nie udało się uniknąć odpowiedzialności za popełnioną zbrodnię, skutecznie doprowadzili do tego, że do tej pory śledczy nie ustalili, kim była ich ofiara.