Tajemnicza choroba w Morzu Czerwonym. Konsekwencje mogą być tragiczne
Nieznana choroba zaczęła atakować populację jeżowców w Morzu Czerwonym. Osobniki "stają się szkieletami" po 48 godzinach od zakażenia. Naukowcy wskazują, że może być to już problem globalny, a wymarcie jeżowców przyniesie odczuwalne konsekwencje.
31.05.2023 | aktual.: 31.05.2023 18:08
Nieznany patogen doprowadził do znacznego zmniejszenia populacji jeżowców w Morzu Śródziemnym. Od niedawna rozprzestrzenia się w Morzu Czerwonym, co może doprowadzić do wymierania obecnych tam raf koralowych.
"To szybka i gwałtowna śmierć, w ciągu zaledwie dwóch dni zdrowy osobnik staje się szkieletem i traci ogromną ilość tkanek miękkich" - napisał w oświadczeniu Omri Bronstein, zoolog z Uniwersytetu w Tel Awiwie.
Postępująca zagłada jeżowców
Zatoka Akaba to popularny kierunek turystyczny. Znajduje się na północy Morza Czerwonego, a popularne kurorty w Izraelu i Jordanii słyną z bliskości do jednych z najbardziej wyjątkowych raf koralowych na świecie. Rafy te już niedługo mogą okazać się przeszłością.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystko przez nieznaną chorobę, która dziesiątkuje populację jeżowców w tym regionie. Te zwierzęta są kluczowe dla przetrwania raf koralowych.
Pierwsze przypadki choroby jeżowców zaobserwowano na początku 2023 roku w Grecji i Turcji. Od tamtej pory patogen dotarł do Morza Czerwonego, w którym zaczął siać spustoszenie.
Naukowcy podejrzewają, że za powolne wymieranie populacji jeżowców odpowiada patogenny pasożyt orzęsków, który w 1983 roku wyeliminował całą populację jeżowców na Karaibach. W wyniku zagłady karaibskich jeżowców zaczęły obumierać tamtejsze rafy koralowe, z których w latach 70. słynął cały region. Wymarcie jeżowców doprowadziło do zaglonienia karaibskich wód i obumarcia koralowców.
- Jeżowce są "ogrodnikami" raf, żywią się glonami i zapobiegają uduszeniu się koralowców, które konkurują z glonami o światło słoneczne - powiedział Omri Bronstein. - Niestety, jeżowce przez chorobę szybko znikają z Morza Czerwonego - dodał.
- Podczas gdy niektóre martwe jeżowce są wyrzucane na brzeg przez fale, większość z nich jest pożerana. Gdy umierają, nie są w stanie się bronić. To może spowodować, że żerujące na nich ryby będą przenosić chorobę - przekazał w oświadczeniu ekspert.
Zatoka Akaba przyciąga turystów głównie z uwagi na swoje rafy koralowe. Tymczasem ich wymarcie może przynieść nie tylko negatywne konsekwencje dla lokalnej turystyki.
- Tamtejsze koralowce przystosowały się do wysokiej temperatury wody i zasolenia, są bardziej odporne na wahania temperatury spowodowane zmianami klimatu, które zabijają inne rafy koralowe na całym świecie. Sytuacja ta jest bezprecedensowa w całej udokumentowanej historii Zatoki Akaba - podkreśla Bronstein.
- Musimy zrozumieć powagę sytuacji: w Morzu Czerwonym śmiertelność rozprzestrzenia się w oszałamiającym tempie i obejmuje już znacznie większy obszar niż ten, który obserwujemy w Morzu Śródziemnym - pokreślił Bronstein.
- W tle wciąż pozostaje wielka niewiadoma: co tak naprawdę zabija jeżowce? Czy jest to karaibski patogen, czy jakiś nowy nieznany czynnik? - pyta naukowiec.
Według mężczyzny sposobem na uratowanie jeżowców i przy okazji raf koralowych w regionach dotkniętych chorobą jest sztuczna hodowla zdrowych osobników, a następnie ponowne namnożenie już po odejściu choroby.
Źródło: Royal Society Open Science, Tel Aviv University
Czytaj także: