Tajemnica śmierci Magdaleny Żuk. Nowe wypowiedzi świadków
Sprawa Magdaleny Żuk cały czas rozpala wyobraźnię Polaków. Tym bardziej, że przyczyny jej śmierci w Egipcie nie są ciągle wyjaśnione. Teraz głos zabrali turyści, którzy byli razem z nią w hotelu. Część z nich po raz pierwszy zdecydowała się opowiedzieć, co się tam działo.
03.09.2017 | aktual.: 03.09.2017 08:25
Reporterzy TVN24 pytali swych rozmówców, czy pamiętają "konkretny moment", kiedy zaczęły się problemy związane z Magdaleną Żuk.
Świadkowie mówią, że to stało się już pierwszego dnia. - Ona biegała cały czas po hotelu, zaczepiała wszystkich ludzi. I cały czas płakała i mówiła, że ten jej chłopak powinien być z nią. Ja do niej mówię: słuchaj, chłopak cię bardzo kocha, czeka na ciebie, i ty teraz się ciesz słońcem. (...) Jesteśmy z tobą, pomożemy ci - mówiła jedna z kobiet.
Magdalena Żuk miała nic nie odpowiadać, tylko patrzeć pustym wzrokiem. Nie chciała od nikogo pomocy. - Zadała mi tylko jedno pytanie: czy oni wierzą w życie pozagrobowe? - przypomina sobie kobieta.
"Mahmud jak opiekuńczy chłopak"
Inna z uczestniczek wycieczki relacjonuje, że "Mahmud się postarał, żeby ona nigdy nie była sama, żeby zawsze ktoś ją pilnował", określając rezydenta mianem "opiekuńczego" chłopaka.
- On się nas pytał, co on ma zrobić, bo on miał pierwszy raz taki przypadek - dodaje. - W pewnym momencie zobaczyliśmy ją, jak schodziła na dół do plaży, takim krokiem, powolutku, tanecznym krokiem. Tak jakby była gdzieś w innym świecie. Któraś z dziewczyn nawet krzyknęła: Magda, chodź do nas, Magda... Nic nie reagowała i poszła dalej - relacjonuje mężczyzna.
Świadkowie w TVN24 opowiadali też, że cały czas był przy niej ktoś z ochrony hotelu. - Pół dnia ją widzieliśmy chodzącą dookoła hotelu, w tym pełnym słońcu, ubraną w długie spodnie. Za nią chodził w odległości dziesięciu metrów (ktoś) z ochrony hotelu, a ona tańczyła, śpiewała, skakała, wirowała, modliła się... - opowiadają.
"Leżała tak skulona"
Kobieta, która miała pokój obok pokoju Magdaleny Żuk relacjonowała, że jednego wieczoru drzwi do pokoju Żuk były otwarte,a ona leżała skulona na łózku. W drzwiach stali ludzie. - Podeszłam do niej i spytałam się, czy jej pomóc, czy coś... Nic. I spojrzałam, a ona trzymała chyba dwa telefony i okazało się, że ona po prostu zabiera te telefony ludziom i nie chciała oddać - mówiła kobieta.
"Jak grom z nieba"
Turyści opowiadali także, jak dowiedzieli się o śmierci kobiety.
- Mahmud przyszedł, to wyglądał jak wrak człowieka. I my się pytaliśmy, jak Magda, jak doleciała i tak dalej - relacjonuje uczestniczka wycieczki. - Coś zaczyna mówić i w pewnym momencie wybucha płaczem - mówił inny mężczyzna.
Wszyscy byli w szoku, niektórzy mieli płakać.
Turyści, którzy zdecydowali się opowiedzieć, co się działo w Egipcie boją się ogromu hejtu, który by na nich spadł za to, że stanowczo odrzucają wersję jakoby Magdalenę ktoś zabił, i bronią rezydenta. Dlatego chcą pozostać anonimowi.
Zrozpaczona rodzina
Najgorsze jest to, że rodzina nadal nie wie, co się wydarzyło w Egipcie.
Matka dziewczyny twierdzi, że obecnie, po trzech miesiącach od śmierci Magdaleny, "właściwie nie wie nic więcej" niż po samym zdarzeniu. - No, co z akt, wypowiadali się ludzie, którzy byli przesłuchiwani przez prokuraturę, no to z tego też nic nie wynika - ocenia kobieta.
- Tyle nam obiecano, a do tej pory nie mamy nic - dodaje. - Nie mamy protokołów zeznań żadnej osoby, która była tam przesłuchana, nie mamy wyników sekcji zwłok... - wylicza siostra Magdaleny.
Siostra Magdaleny pytana przez reporterów, co by było, gdyby prokuratura ogłosiła, że dziewczyna przeszła w Egipcie załamanie i że zamyka śledztwo, odpowiada: - Ale, że tak sobie z niczego załamanie przeszła? Że tak przyjechała, wylądowała i coś jej tam pękło, jakaś żyłka i coś jej się stało, tak? No, to nie. Brednie - ocenia.
Tajemnicza śmierć
Przypomnijmy, że 27-latka ze Zgorzelca samotnie poleciała do Egiptu. Tam zaczęła się dziwnie zachowywać. Przewieziono ją do szpitala, ale odmówiła badań. Została wymeldowana z hotelu. Rezydent odwiózł ją na lotnisko. Nie została jednak wpuszczona do samolotu - z powodu stanu, w jakim się znajdowała. Nie przyjęto jej również ponownie do hotelu. Na nagranej przez jej chłopaka Markusa W. rozmowie widać, że jest przestraszona, nie może mówić swobodnie. Dziewczyna ponownie trafiła do szpitala. Miała wyskoczyć z okna. 30 kwietnia zmarła.
W sprawie jej śmierci nadal więcej jest pytań niż odpowiedzi. Śledczy nie mogą poinformować o wynikach sekcji zwłok przeprowadzonej w Polsce, gdyż musza je porównać z wynikami sekcji z Egiptu, a tych jeszcze nie mają.
Pogrzeb 27-latki odbył się 23 maja w miejscowości, z której pochodziła Magdalena Żuk. - Jak było, to tylko ona wie - powiedziała w rozmowie z WP mieszkanka Bogatyni.