InnowacjeTajemnica gwiazdy betlejemskiej odkryta

Tajemnica gwiazdy betlejemskiej odkryta

Dr Krzysztof Ziołkowski (fot. arch. K. Ziołkowskiego)
Potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w siódmym roku przed Chrystusem, następnie zgrupowanie się na niebie Marsa, Jowisza i Saturna w szóstym roku przed naszą erą i wreszcie pojawienie się okazałej komety rok później to sekwencja zjawisk, które ówczesnym badaczom kazały szukać w ziemi judzkiej nowonarodzonego Mesjasza - powiedział Wirtualnej Polsce dr Krzysztof Ziołkowski, sekretarz naukowy Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.

22.12.2005 | aktual.: 31.01.2006 23:28

Obraz

Jedna z koncepcji na temat „tożsamości” gwiazdy betlejemskiej głosi, że były to Jowisz i Saturn w koniunkcji - czyli widoczne z Ziemi w jednej linii - i że to te planety przywiodły Trzech Mędrców do miejsca narodzin Jezusa. Czy naukowcy ustalili, czym była gwiazda betlejemska?

Krzysztof Ziołkowski: Jedną z najbardziej popularnych dziś hipotez dotyczących gwiazdy betlejemskiej jest zjawisko trzykrotnego i bardzo bliskiego przejścia obok siebie podczas ruchu po niebie dwóch największych planet - Jowisza i Saturna. Miało to miejsce w roku siódmym przed Chrystusem. Obliczenia oparte na najnowszych teoriach ruchu planet potwierdziły, że wówczas obie te planety, poruszając się na tle gwiazdozbioru Ryb, zakreśliły na niebie pętle. To spowodowało, że w okresie zaledwie kilku miesięcy Jowisz i Saturn trzykrotnie się mijały - 29 maja, 30 września i 5 grudnia. Minimalne odległości między nimi były za każdym razem bardzo małe, w przybliżeniu równe dwukrotnej średnicy tarczy Księżyca.

Złączenia Jowisza i Saturna obserwuje się średnio co 20 lat, ale potrójne złączenie jest zjawiskiem rzadszym - występuje mniej więcej raz na 120 lat. Potrójne złączenie w tym samym gwiazdozbiorze zdarza się natomiast średnio co 900 lat. Wielu badaczy uważa, że według ówczesnych przekonań astrologicznych potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb była wystarczającym znakiem narodzin Mesjasza i sygnałem dla Mędrców do podjęcia wędrówki dla złożenia hołdu nowonarodzonemu królowi żydowskiemu.

Obraz

Data koniunkcji jest też dowodem na to, że mnich Dionizy Mniejszy, który wyznaczał rok urodzin Chrystusa, pomylił się o kilka lat. Ale czy światło planet, nawet w koniunkcji, mogło przypominać gwiazdę? Biblia wyraźnie wspomina o gwieździe.

Obraz
© Trzej Mędrcy na audiencji u Jana Pawła II (fot. AFP)

- Słynny astronom Jan Kepler obserwował na przełomie 1603 i 1604 roku wielką koniunkcję Jowisza, Saturna i Marsa. Mars znalazł się także w bliskości Jowisza i Saturna jakiś czas po koniunkcji tych dwóch planet w siódmym roku przed Chrystusem. Kepler obserwował więc podobne zjawisko. Gdy w jesieni 1604 roku rozbłysła na niebie w bezpośrednim sąsiedztwie tych planet słynna supernowa, astronom połączył przyczynowo ze sobą te dwa zjawiska i wysnuł przypuszczenie, że jeszcze „silniejszej”, bo potrójnej koniunkcji w roku siódmym przed Chrystusem musiało towarzyszyć pojawienie się na niebie nowej gwiazdy. Mimo, że nie znaleziono żadnej wzmianki o niej w zapiskach kronikarskich, często próbuje się łączyć zjawisko gwiazdy betlejemskiej z wybuchem gwiazdy nowej lub supernowej.

Jeszcze inną sugestię przyniosły wyniki obliczeń w ramach opracowanego w USA nowego modelu Układu Słonecznego. Okazało się, że 17 czerwca drugiego roku przed Chrystusem nastąpiło „złączenie” Wenus i Jowisza, przy czym minimalna odległość między nimi była tak mała, że patrząc gołym okiem nie można było rozdzielić światła obu planet. To zjawisko miało miejsce w pobliżu Regulusa, najjaśniejszej gwiazdy w konstelacji Lwa. Mędrcy mogli zinterpretować to jako zapowiedź narodzin Mesjasza. Wystarczy przypomnieć, że lew jest godłem plemienia Judy. „Judo, młody lwie” - zwraca się Jakub do swego syna, a o Chrystusie mówi się „Lew z pokolenia Judy”.

Obraz
© Sonda Giotto na tle komety Halleya (fot. AFP)
Obraz

To wytłumaczenie „tożsamości” gwiazdy betlejemskiej jest chyba najbardziej przekonujące...

- Nie do końca. Ta koncepcja nie była pierwotnie brana pod uwagę ze względu na niezgodność daty koniunkcji z datą śmierci Heroda. Pojawienie się na niebie gwiazdy trzech Mędrców musiało oczywiście nastąpić za życia Heroda. Tymczasem, według historyka żydowskiego Józefa Flawiusza, Herod zmarł w miesiąc po zaćmieniu Księżyca, którym - jak od dawna się sądzi - było zaćmienie częściowe 12-13 marca w czwartym roku przed Chrystusem. Jak jednak wynika z "Kanonu Zaćmień Księżyca od -2002 do 2526" J. Meeusa i H. Mucke, zaćmieniem poprzedzającym śmierć Heroda równie dobrze mogło być całkowite zaćmienie Księżyca widoczne w Jerozolimie 9-10 stycznia w pierwszym roku przed Chrystusem.

Obraz

Mówi Pan o koniunkcji planet. Tymczasem gwiazda betlejemska przedstawiana w ikonografii najczęściej posiada ogon. Może to była kometa?

- Dziś obserwuje się kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt komet rocznie, ale są to przeważnie słabe obiekty, niewidoczne gołym okiem. Jasne komety pojawiają się rzadko, średnio kilka na stulecie. Z okresu narodzin Jezusa dobrze znane jest właściwie tylko jedno ukazanie się komety, w roku 12 przed Chrystusem. Wiemy, że była to słynna kometa Halleya, która mniej więcej co 76 lat powraca do Słońca i może być wtedy z Ziemi obserwowana, ponieważ „wyrasta” jej – jak Pan powiedział – ogon, a powinno się mówić warkocz. Obraz komety to głowa będąca w rzeczywistości obłokiem gazu i pyłu otaczającym bryłę jądra i wypływający z niej (głowy) gazowo-pyłowy warkocz. Kometa Halleya ostatnio była widoczna w 1986 roku, a to jej pojawienie się wykorzystano do bezprecedensowych badań, między innymi za pomocą sond kosmicznych. Problem, czy kometę Halleya można uznać za gwiazdę betlejemską, nurtował badaczy od dawna.

Obraz

Dwunasty rok przed Chrystusem to chyba nieco za wcześnie...

Obraz
© Modlitwa w Bazylice Narodzenia Pańskiego w Betlejem (fot. AFP)

- Hipotezę, że Trzech Mędrców wiodła kometa Halleya odrzuca między innymi C.J. Humpreys z Uniwersytetu w Cambridge. Powołuje się między innymi na biblistów, którzy dowodzą, że najwcześniejszą z możliwych datą narodzenia Jezusa jest rok siódmy przed naszą erą. W literaturze astronomicznej są wzmianki o pojawieniach się na niebie komet w roku piątym i czwartym przed Chrystusem. Wspominają o tym starożytni kronikarze Dalekiego Wschodu. Komety z roku czwartego nie można traktować jako kandydatki na gwiazdę betlejemską, ponieważ widoczna była w kwietniu. To stawia w kolizji ewentualną datę narodzenia Chrystusa z datą śmierci Heroda. Pozostaje przyjąć, że gwiazdą betlejemską mogła być kometa z roku piątego przed naszą erą. Jak wynika z zapisków, pojawiła się na przełomie marca i kwietnia, była widoczna przez 70 dni, a także miała okazały
warkocz.

Zakładając, że Mędrcy w drodze do Betlejem przez miesiąc lub dwa widzieli ją przed sobą, można dojść do wniosku, że przebyła na niebie trasę ze wschodu na południe w typowym dla tego typu ruchów czasie.

Obraz

To by była kolejna możliwa data narodzin Jezusa. Czy to znaczy, że Chrystus mógł przyjść na świat wiosną?

- Humphreys precyzuje prawdopodobną datę narodzenia Jezusa między 9 marca a 4 maja piątego roku przed naszą erą. Oczywiście to tylko hipoteza, ale poparta ciekawą analizą. Potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w Rybach w siódmym roku przed Chrystusem, następnie zgrupowanie się na niebie Marsa, Jowisza i Saturna w szóstym roku przed naszą erą i wreszcie pojawienie się okazałej komety rok później stanowią sekwencję zjawisk, które ówczesnym badaczom kazały szukać w ziemi judzkiej nowonarodzonego Mesjasza, a wszystkie razem mogą być tym, co dziś określamy mianem gwiazdy betlejemskiej.

Z dr. Krzyszofem Ziołkowskim rozmawiał Mariusz Nowik, Wirtualna Polska.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
tradycjakosmosgwiazda
Zobacz także
Komentarze (0)