Kanikuła i nuda nad Wisłą. No może akurat nie nad samą Wisłą, bo tam, dzięki transformacji, czystsza już woda, plaża i piasek. Nie tak piękny jak w Łebie, ale też niczego sobie. A na publicznej arenie? Najgłośniej słychać Żydów i rzeźników pieklących się o zakaz uboju rytualnego. Chyba mniej ku chwale Pana Boga, a bardziej ku pożytkom finansowym. I może by już do kłótni o kasę nie włączać antysemickiego cepa. Tu akurat przesądziła raczej ta karuzela z podrzynaną krową, a nie pamięć lat 30.