Głośna wypowiedź Grzegorza Brauna, skierowana do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego kosztowała go znaczącym obcięciem uposażenia poselskiego na okres pół roku. Do słów swojego kolegi z partii odniósł się w piątek gość programu "Newsroom" WP, Krzysztof Bosak z Konfederacji. - Smutku dużego nie czuję, natomiast jest to zdecydowanie duży dyskomfort. Powinniśmy rozmawiać o tym, o co pan redaktor pyta (czyli m.in. postulaty Konfederacji - red.). Wczoraj rzeczywiście dziennikarze oszaleli na punkcie wypowiedzi Grzegorza Brauna - uznał poseł. Dopytywany o to, czy owe "szaleństwo" jego zdaniem było nieuzasadnione odparł: - Myślę, że ono jest nieproporcjonalne. - Myślę, że jeżeli Grzegorz Braun coś zrobi w Sejmie, to jest to taktowane ostrzej przez Marszałek Sejmu i przez prezydium. Ta kara, którą mu wczoraj prezydium dołożyło - ona ma się zsumować do około 60 tysięcy złotych utraty dochodu przez pół roku, obcięcia całej diety i utraty wynagrodzenia - zauważył Bosak. - To jest, powiedziałbym ostra retoryka, której ja osobiście nie stosuję i uważam, że agresywna retoryka nie jest nam potrzebna w polityce. Ale to jest tylko retoryka, nie oszukujmy się - dodawał. - Grzegorz Braun konsekwentnie od samego początku pandemii stosuje bardzo ostrą retorykę względem polityki rządu, względem segregacji sanitarnej, względem lockdownów, względem działań policji, względem w naszej ocenie bezprawnych rozporządzeń ministra zdrowia, wychodzących poza delegację ustawową, która zakazuje różnego rodzaju działalności, względem zamykania ochrony zdrowia. My to wszystko oceniamy bardzo negatywnie - kontynuował gość WP. Pytany jednak o ostateczną ocenę słów Brauna odpowiedział - Ja jestem do nich krytycznie nastawiony. Ja takich słów bym nie użył. Uważam, że niestety z tego będzie więcej złego, niż dobrego - stwierdził. - Jeszcze raz to podkreślę: Grzegorz Braun jest dojrzałym człowiekiem, jednym z liderów Konfederacji. Politykiem, który ma swoją strategię działania, postawił na radykalizm i jest za to uwielbiany przez wielu ludzi, którzy są potwornie rozgoryczeni sytuacją, w jakiej jest ochrona zdrowia albo ich osobiste biznesy. I to jest też kwestia pewnej wiarygodności w demokracji, żeby pewien bunt społeczny potrafić z mównicy sejmowej wykrzyczeć i ponieść tego konsekwencje - uważa Krzysztof Bosak.