"Afera szczepionkowa" zawładnęła opinią publiczną w ostatnich dniach. Wokół sprawy pojawiły się też doniesienia, że za niefortunnymi szczepieniami celebrytów miałyby stać osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością. - Ktoś na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym postanowił powiadomić swoich prestiżowych znajomych i ich zaszczepić. Ja w tym nie widzę jakiejś wielkiej prowokacji politycznej - ocenił w programie WP "Tłit" Tomasz Siemoniak z PO. Zdaniem polityka, winna jest chęć obejścia zasad. - Kto pamięta PRL, to właśnie to załatwianie sobie mięsa w sklepie, bo ktoś znał kierownika, pachnie dokładnie tym samym. Są takie sfery życia, gdzie chęć takiego załatwiania jest bardziej nasilona - podkreślił Siemoniak. - W takich sytuacjach powinna być lista rezerwowa złożona z grupy "zero", gdzie dzwoni się do ludzi i mówi: macie być za godzinę w szpitalu i zostaniecie zaszczepieni - dodał polityk PO.