Ta ziemia opływa w bogactwa - rywalizują o nią potęgi
W regionie Azji Środkowej znajdują się ogromne złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, przewyższające zasoby Kuwejtu, Zatoki Meksykańskiej i Morza Północnego. Dlatego o wpływy zabiegają tu nie tylko Rosja, ale także Chiny oraz mający interesy polityczne w tej części świata Amerykanie - pisze "Polska Zbrojna".
Byłe radzieckie republiki - Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Tadżykistan i Turkmenistan, zajmują obszar około czterech milionów kilometrów kwadratowych zamieszkały przez około 62 milionów ludzi. Po rozpadzie ZSRR w 1991 roku budują swą tożsamość narodową, której podstawą jest islam. To niebezpieczna baza, stanowiąca potencjalne źródło zagrożeń, biorąc pod uwagę fakt, że graniczą one z Iranem i Afganistanem - krajami fundamentalizmu islamskiego. Zawsze istnieje możliwość, że państwa Azji Środkowej staną się drogą transferu wojującego islamu na tereny Rosji, gdzie żyje około 10 milionów muzułmanów.
Skrzyżowane interesy
Każdy z wielkich światowych graczy ma w tym rejonie własne cele. Znajdują się tu ogromne złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, przewyższające zasoby Kuwejtu, Zatoki Meksykańskiej i Morza Północnego: Kazachstan ma 5,3 miliarda ton ropy naftowej i 1,31 biliona metrów sześciennych gazu, Turkmenistan - 8,1-20 bilionów metrów sześciennych (brak oficjalnych danych), a Uzbekistan 1,68 biliona metrów sześciennych. Są tu też zasoby wielu rzadkich pierwiastków, między innymi złoża uranu i złota. Kazachstan ma jedną czwartą światowych zasobów uranu i jest drugim po Kanadzie jego eksporterem, a Uzbekistan pod względem wielkości złóż tego pierwiastka zajmuje siódme miejsce w świecie.
Przez długie lata kraje te nie mogły dysponować własnymi bogactwami energetycznymi. Ich producenci byli zakładnikami rosyjskich koncernów naftowych, w których rękach znajdowały się linie przesyłowe: Rosja kupowała ropę i gaz ziemny znacznie poniżej cen światowych, dyktując producentom wysokie opłaty za przesył energii. Dzisiaj kraje Azji Środkowej zainteresowane są budową alternatywnych dróg przesyłowych, a w realizacji tego zamysłu pomagają im Chiny, Turcja, Iran i konsorcja zachodnie.
Współpraca z nimi dla nikogo nie jest łatwym przedsięwzięciem. Nawet dla Rosji, która - choć chce stosować nowe zasady współpracy - to jednak ciągle obciążona jest radziecką spuścizną. Z drugiej strony, większość krajów Azji Środkowej, nawet gdyby chciała z tej współpracy zrezygnować - nie bardzo może, bo nie stworzyła jeszcze alternatywnych jej form. Wszystkie te państwa ciągle jeszcze tkwią w starych powiązaniach gospodarczych i wojskowych z Rosją, a nowe dopiero się tworzą. Wciąż też nie wykształciły demokratycznych form rządzenia, co więcej, niektóre z nich utrzymują tradycyjne struktury klanowe, na przykład Tadżykistan, a to formy demokratyczne całkowicie wyklucza. Wszystkie poradzieckie państwa Azji Środkowej są rządzone autorytarnie: dyktatorskie zapędy przywódców, łamanie praw człowieka, prześladowanie opozycji, kneblowanie mediów - tę codzienność jeszcze długo Zachód będzie musiał tolerować.
Unia Europejska i Stany Zjednoczone przymykają oko na wszystkie te problemy, stawiając na gospodarczą pragmatykę. Liczą na dostęp do środkowoazjatyckich zasobów płynnych węglowodorów, a także na to, że te świeckie kraje stanowić będą skuteczną barierę dla islamskiego fundamentalizmu, gdyż tamtejsze reżimy krótko trzymają miejscowych islamistów, traktując ich jako zagrożenie samo w sobie.
Odgłosy Afganistanu
Duży wpływ na zainteresowanie Zachodu zarówno całym regionem, jak i konkretnymi państwami miały działania Stanów Zjednoczonych w Afganistanie. Jeszcze przed rozpoczęciem wojny wywiadowcze samoloty bezzałogowe Predator, przeznaczone do działań nad Afganistanem, korzystały z lotnisk w Uzbekistanie (miały na to tajną zgodę prezydenta Karimowa). Amerykanie potrzebowali jednak stałego dostępu do nich, aby rozprawić się z talibami. Potrzebne im też były bazy poszukiwawczo-ratownicze (Combat Search and Rescue - CSAR), które udzielały pomocy zestrzelonym pilotom i załogom. Bez CSAR Amerykanie nie mogli rozpocząć żadnej akcji. Uzbekistan długo zwlekał z wydaniem zezwolenia i stawiał wygórowane żądania: natychmiastowe członkostwo w NATO albo przyznanie wielomilionowej pożyczki. Spełnienie tych warunków było dla sojuszu ryzykowne. Włączenie armii Uzbekistanu w struktury NATO czy finansowe zasilenie rządu mogłoby być przez ten jeden z najbardziej represyjnych reżimów na świecie wykorzystane do tłumienia wszelkiej
opozycji. Amerykanie jednak bazy w Uzbekistanie uzyskali, razem z tą najważniejszą - w Chanabadzie. Tylko przez moment uważnie monitorowali jednak rozwój sytuacji w tym kraju. Po skrytykowaniu przez nich rządu uzbeckiego, który rozprawił się z demonstrantami w 2005 roku, zażądano wycofania zgody na stacjonowanie wojsk amerykańskich na terytorium Uzbekistanu i zamknięcia bazy w Chanabadzie. Dla Amerykanów było to ogromne utrudnienie, korzystanie z terytorium tego kraju miało bowiem kluczowe znaczenie w prowadzeniu akcji przeciwko talibom, skoncentrowanym na północy Afganistanu. W 2011 roku przez Uzbekistan transportowano 80% dostaw do Afganistanu.
Pozostały jeszcze bazy lotnicze w Kirgizji, na lotnisku Manas w stolicy kraju, Biszkeku, oraz w stolicy Tadżykistanu, Duszanbe. Na lotnisko Manas przylatuje z Afganistanu bądź tam się udaje miesięcznie nawet 50 tysięcy żołnierzy amerykańskich oraz wysyła się stamtąd trzy czwarte zaopatrzenia materiałowego dla walczących amerykańskich oddziałów.
Amerykanie nie eksponują swojej obecności w Kirgizji i nie rywalizują z Rosją o wpływy w tym kraju. Są zainteresowani utrzymaniem spokoju i istnieniem reżimu, co pozwala im na prowadzenie działań w Afganistanie. Rosja nie jest jednak zadowolona z udostępnienia Amerykanom bazy w Manas. Źródła, bliskie wywiadu USA, twierdzą, że to ona pomogła w obaleniu poprzedniego prezydenta, Akajewa, kiedy ten nie dotrzymał obietnicy usunięcia bazy amerykańskiej z Kirgizji, mimo że Moskwa dała mu za to dwa miliardy dolarów.
Aby uniknąć podobnych wydarzeń, USA teraz w pełni koordynują z Rosją swe plany i działania w Kirgizji. Bazę w Manas Amerykanie utrzymają jedynie do 2014 roku, umowa nie zostanie przedłużona. Jak potem będą działać w regionie? W kim znajdą wsparcie, skoro ich stosunki z Pakistanem ostatnio się pogorszyły? Prostego scenariusza na najbliższe lata nie da się przewidzieć.
Rosja, której obecność w regionie jest stabilna, ma w Kirgizji bazę lotniczą Kant, a chce jeszcze wzmocnić swą pozycję poprzez utworzenie bazy dla okrętów wojennych na jeziorze Issyk Kul. Nie bez wpływu na te plany jest też fakt, że Moskwa ma oddanych sojuszników w kręgach wywiadu i armii Kirgizji.
Źródła energii
W XXI wieku Azja Środkowa stała się niezwykle ważnym geostrategicznie miejscem. Nie tylko z uwagi na surowce naturalne, lecz także dlatego, że kraje te są strefą buforową między islamskim fundamentalizmem i światem pokoju. Należy też założyć, że Rosja zawsze będzie najważniejszym rozgrywającym w regionie.
Po pierwsze, dlatego że jest największym producentem ropy naftowej na świecie i większość rurociągów Eurazji przechodzi przez jej terytorium.
Po drugie, Moskwa ma też inne wspólne interesy z regionem: nie tylko powstrzymanie wpływów fundamentalistów islamskich, lecz także zahamowanie przepływu na tereny Rosji tysięcy ton narkotyków, które dalej trafiają na Zachód. By kontrolować ten proceder, w Tadżykistanie stacjonuje rosyjska zmotoryzowana dywizja strzelców w sile trzech tysięcy ludzi. Szczególną rolę w nowych układach odgrywa też Kazachstan. Kiedy rozpadał się Związek Radziecki, powstał problem ograniczenia jego ogromnego arsenału nuklearnego do bezpośredniego sukcesora ZSRR, czyli Rosji. Poradziecka broń atomowa znajdowała się wówczas na terytorium Białorusi, Ukrainy i właśnie Kazachstanu. I tylko to ostatnie państwo nie zgodziło się na żądania Zachodu i nie zrezygnowało z broni atomowej. Prezydent Nazarbajew oświadczył, że w tej sprawie chce rozmawiać bezpośrednio z samym przywódcą Stanów Zjednoczonych, do czego, ku zdziwieniu obserwatorów, wkrótce doszło. Ówczesny gospodarz Białego Domu, George Bush senior, przyjechał do stolicy Kazachstanu,
Ałmaty, i tym samym wypromował Nazarbajewa na męża stanu światowego formatu.
Inny kraj regionu - Turkmenistan - jest dla Rosji ważnym źródłem energetycznych surowców, zwłaszcza gazu ziemnego. W czasach prezydentury Borysa Jelcyna stosunki Turkmenistanu z Rosją nie były dobre, poprawiły się dopiero za Władimira Putina. Źródłem napięć na linii Moskwa-Aszchabad jest konflikt o gaz. Przez lata rosyjski Gazprom kupował go za bezcen z Turkmenistanu i sprzedawał po cenach światowych w Europie Zachodniej. Siłą przetargową były gazociągi transportujące ten surowiec na Zachód przez terytorium Rosji. Ostatnio Turkmenistan, którego zasoby sięgają od 8 do 20 bilionów metrów sześciennych gazu, zawarł kontrakty z Iranem i Chinami na dostawy gazu ziemnego niezależnymi od Rosji gazociągami. Gazprom utracił w ten sposób uprzywilejowaną pozycję monopolisty.
Państwa Azji Środkowej zdają sobie sprawę z historycznych uzależnień i starają się równoważyć wpływy Rosji poprzez rozwijanie kontaktów z Chinami, Unią Europejską, Stanami Zjednoczonymi, Iranem i Turcją.
Najbardziej umiejętnie pod tym względem działa Kazachstan, który ma dobre stosunki i z Rosją, i z Chinami, i z Zachodem.
Wycofani Amerykanie
Stany Zjednoczone mają ambasady we wszystkich państwach regionu. Po rozpadzie ZSRR podjęły próby wypełnienia próżni w poradzieckiej przestrzeni geopolitycznej, ale dość szybko zorientowały się, że państwa regionu są mało podatne na głoszone przez Amerykanów hasła demokratyzacji ich systemów. Dzisiaj nie ma już wątpliwości, że Waszyngton nie jest gotowy zagwarantować bezpieczeństwa Azji Środkowej, więc pozostawia tę rolę Rosji.
Do większej obecności USA w regionie nie dopuszczą ani Rosja, ani Chiny. Starają się one powstrzymać ekspansję Zachodu w Azji Środkowej - wykorzystują w tym celu między innymi Szanghajską Organizację Współpracy (SOW), w której ramach wywierają presję na pozostałych członków organizacji, ale i same kontrolują ekspansję konkurenta w Azji Środkowej. W 2005 roku pod naciskiem obu tych państw odmówiono Stanom Zjednoczonym statusu obserwatora w tej strukturze, a na szczycie SOW w Astanie wezwano USA do podania harmonogramu wycofywania wojsk z obszaru państw członkowskich organizacji. Podobno Chińczycy oferowali Kirgizji trzy miliardy dolarów za zamknięcie bazy USA w Manas.
Chiny kontra Rosja
Główni gracze w regionie, czyli Rosja i Chiny, też trzymają się w szachu. Wyraźnie widać, że istnieje między nimi rywalizacja o wpływy w Azji Środkowej. Dla Rosji obszar ten to tak zwana bliska zagranica i strefa jej żywotnych interesów. Odzyskanie dawnych wpływów równałoby się między innymi dostępowi do ogromnych zasobów energetycznych. Widać też, że Rosja bardziej obawia się obecności w regionie Chin niż Stanów Zjednoczonych. Moskwa uważa bowiem, że Amerykanie przebywają w Azji Środkowej tymczasowo, z powodu wojny w Afganistanie, natomiast Pekin ma plany długofalowe. W Azji Środkowej Chiny są dość aktywne, ale nie nachalne. Głównym celem Pekinu jest również zagwarantowanie sobie dostępu do surowców. W efekcie, najważniejsi producenci i dostawcy energii, czyli Kazachstan, Turkmenistan i Uzbekistan, stają się powoli zapleczem energetycznym Pekinu.
Chiny są ponadto zainteresowane stabilizacją, a nawet umacnianiem się autorytarnych reżimów, które twardo rozprawiają się z islamistami we własnych krajach. Dlatego też skłonne były w 2005 roku wysłać wojska do Kirgistanu, gdy w wyniku tak zwanej rewolucji tulipanów został obalony prezydent Akajew.
Każda destabilizacja w regionie może mieć w przypadku Chin wpływ na wzrost nastrojów separatystycznych w muzułmańskim Sinkiangu - prowincji zamieszkałej przez dziewięć milionów Ujgurów, ludu tureckojęzycznego, któremu bliższa jest islamska kultura narodów Azji Środkowej niż konfucjańskich Chin. Wielu mieszkańców Sinkiangu walczy o utworzenie niepodległego państwa islamskiego poprzez świętą wojnę z Chinami. Chińczycy chętnie udzielają pożyczek i kredytów państwom regionu, a że w przeciwieństwie do międzynarodowych organizacji finansowych, takich jak Bank Światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy, nie stawiają żadnych wymagań, państwa te traktują Pekin jako długofalowego, przyjaznego partnera. Tadżykistan otrzymał od Chin pożyczkę w wysokości 300 milionów dolarów na budowę elektrowni wodnej w Zarafszan oraz 100 milionów dolarów na rozbudowę kopalni złota. Pekin dofinansował również budowę kolei z Uzbekistanu do Chin. Chińskie inwestycje w Uzbekistanie osiągnęły wartość dwóch miliardów dolarów. Pekin
zbudował też rurociąg z Turkmenistanu do Szanghaju przez Kazachstan i Uzbekistan o długości siedmiu tysięcy kilometrów.
Ze względu na surowce energetyczne oraz metale ziem rzadkich i uranu regionem tym od pewnego czasu interesuje się również Japonia. Od 2004 roku działa grupa Azja Środkowa-Japonia. Region ten ma też oraz bliższe stosunki z Iranem, Turcją i państwami zachodnimi. Nie zawsze się to Rosji podoba. Jej zaniepokojenie wywołał udział prezydenta Uzbekistanu Islama Karimowa i prezydenta Turkmenistanu Gurbanguly’ego Berdimuhamedowa w szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 roku.
Turcja bazuje na wspólnocie językowej i kulturowej, inwestuje w krajach regionu, szkoli ich oficerów i generałów w swoich akademiach wojskowych. W ocenie ekspertów na obecnym etapie Ankara nie dąży do wciągnięcia państw Azji Środkowej do swojej strefy wpływów, ale nie jest wykluczone, że przygotowuje bazę ideologiczną. Temu ma służyć Rada Współpracy Państw Tureckojęzycznych, grupująca pod przywództwem Turcji Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan, ale bez Uzbekistanu i Turkmenistanu.
Iran, który w przeszłości władał większością krajów regionu, ma z nimi bardzo dobre stosunki. Dyplomacja Teheranu działa w kierunku ograniczenia wpływów Zachodu, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych wrogich Iranowi. Budzi to zaniepokojenie w Waszyngtonie i Izraelu, gdyż w przypadku ewentualnej akcji zbrojnej przeciwko Iranowi Zachód nie mógłby liczyć na udostępnienie przez państwa Azji Środkowej baz wypadowych na Iran.
Bez prognozy
Fakt, że Rosja skutecznie odzyskuje wpływy w Azji Środkowej, wynika w dużej mierze z obaw, że wycofanie się USA z Afganistanu otworzy islamistom drogę do tego regionu, a to zagrozi tamtejszym reżimom. Rządy tych krajów oraz Rosji chcą utrzymać rejon wolny od radykalizmu islamskiego. Przeciwko islamizmowi i terroryzmowi zawiązały one w 1992 roku (statut powstał w 2002 roku) pod przewodnictwem Rosji Organizację Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
We wrześniu 2008 roku Rosja zaproponowała utworzenie w jej strukturach kilkunastotysięcznej mobilnej armii regionalnej w celu ochrony granic przed infiltracją talibów. 4 lutego 2009 roku w Moskwie podjęto wstępną decyzję o powstaniu 15-tysięcznych sił operacyjnego reagowania, co poparły Tadżykistan, Kirgistan i Uzbekistan, czyli państwa najbardziej zagrożone z fundamentalizmem islamskim. Przewiduje się, że po ewentualnym umocnieniu się talibów w Afganistanie Rosja wprowadzi w życie w Azji Środkowej koncepcję muru przeciwko fundamentalizmowi islamskiemu, co uczyni jej pozycję w regionie nie do podważenia.
Jacek Potocki, "Polska Zbrojna"
_ Autor jest wieloletnim dyplomatą (był konsulem generalnym w Hongkongu), dziennikarzem, stałym korespondentem japońskich gazet "The Tokyo Shimbun" i "The Chunichi Shimbun" w Warszawie._