"Tą 'mżawką' mogą się podniecać tylko podglądacze"
Zdaniem prof. Zbigniewa Lewickiego ujawnienie przez WikiLeaks poufnych dokumentów dyplomatycznych USA nie stanowi sensacji. - Tym mogą się podniecać jedynie osoby, które lubią podglądactwo - uważa amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego.
29.11.2010 | aktual.: 03.01.2011 16:50
Portale internetowe największych światowych gazet publikują pierwsze analizy 251 287 nowych dokumentów serwisu WikiLeaks dotyczących amerykańskiej dyplomacji. Dokumenty zawierają m.in. opinie dyplomatów o rozmaitych przywódcach europejskich, poufnie przekazywane do Waszyngtonu. Są wśród nich krytyczne opinie o niemieckiej kanclerz Angeli Merkel i włoskim premierze Berlusconim i jego zażyłych stosunkach z Władimirem Putinem. Według nich Władimir Putin to "samiec alfa", Angela Merkel - "Angela Teflon-Merkel", a Miedwiediew jest "nijaki i niezdecydowany".
"Nie ma sensacji, wszyscy tak robią"
Zdaniem Lewickiego nie należy przeceniać wagi tych informacji, bo jeśli chodzi o politykę światową, to z tych dokumentów niewiele nowego się dowiadujemy. - To zaglądanie w sfery, w które na ogół się nie zagląda. Owszem język jest bardziej pikantny, dlatego tego typu szczerych informacji nie ujawniamy, bo się robi przykro osobie, o której się mówi - zauważa. - W tej chwili z dużej chmury jest malusieńka mżawka, którą mogą się podniecać jedynie osoby, które lubią podglądactwo - dodaje amerykanista.
Podkreśla, że sporządzanie podobnych not to element panującej w dyplomacji konwencji, która ma zapewnić większą skuteczność w negocjacjach. - Każdy doświadczony dyplomata przygotowuje takie notatki, o to się nikt nie powinien obrażać - mówi. Przyznaje, że źle się stało, że takie szczegóły zostały ujawnione, ale nikt poważny nie będzie do nich przywiązywał znaczenia.
"To może być jedynie temat dowcipów"
Zdaniem Lewickiego, gdyby ujawnić depesze dyplomatyczne dowolnego państwa, to takich smaczków by się trochę znalazło. - Dyplomaci niemieccy czy francuscy robią dokładnie to samo. Wszyscy się teraz cieszą, że światło dzienne ujrzały tylko dokumenty amerykańskie, a ja się pytam, dlaczego nie ujawniono rosyjskich albo chińskich. Byłoby znacznie ciekawej dowiedzieć się, co myślą rosyjscy dyplomaci o Merkel albo Sarkozym. Dlaczego WikiLeaks nie jest tak aktywne w innych krajach? - zastanawia się ekspert.
- Nie zostało ujawnione nic, co mogłoby wpłynąć na opinię o Ameryce i Amerykanach. Żadnego trzęsienia ziemi nie będzie - mówi Lewicki. - Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek rozsądny mógł na podstawie tego, co zostało ujawnione mieć pretensję do kogokolwiek. Może to być jedynie temat dowcipów - dodaje.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska