Szymon S. krzyczał przez łzy. Sąd aresztował go za trzyletnią Marysię
Wiemy więcej o skatowaniu trzyletniej dziewczynki niedaleko Wejherowa. Marysia dalej jest w ciężkim stanie w szpitalu, a jeśli dojdzie wkrótce do siebie, to zajmie się nią ojciec. Matka nie będzie mogła, ponieważ została aresztowana, podobnie jak jej konkubent.
W piątek wieczorem pogotowie zabrało Marysię do szpitala i tam medycy doszli do wniosku, że należy powiadomić policję, ponieważ jej obrażenia wskazują na to, że została pobita. Miała m.in. stłuczenia twarzy oraz głowy, a także powstałe wcześniej siniaki na innych częściach ciała. Jej stan wciąż jest ciężki, ale stabilny.
24-letniego Szymona S. zatrzymano już tej samej nocy, a w sobotę jego 27-letnią partnerkę. Gdy mężczyzna jako pierwszy był doprowadzany do wejherowskiej prokuratury, na zewnątrz czekali reporterzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Bardzo ją kocham! Niech wraca szybko do zdrowia! Bardzo ją kocham - krzyczał zapłakany, kiedy dziennikarz TVP Gdańsk pytał go o dziewczynkę.
Podczas przesłuchania nie przyznał się nawet do jej uderzenia, ale śledczy nie dają mu wiary. Uniknął najpoważniejszych zarzutów (m.in. usiłowania zabójstwa), jednak maksymalna kara za te, które mu postawiono, to i tak osiem lat. Właśnie ze względu na wymiar kary, a także na zebrane dotychczas dowody, sąd zgodził się na aresztowanie go na trzy miesiące.
- Usłyszał zarzut znęcania, naruszenie czynności narządu ciała oraz narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi Anetta Potrykus z wejherowskiej policji.
Dziś matka Marysi usłyszała zarzut ułatwienia popełnienia przestępstwa fizycznego znęcania się nad dziewczynką. Nie przyznała się do winy. Również ją sąd tymczasowo aresztował ją na trzy miesiące.
Z zebranych przez nas informacji wynika, że kobieta ma jeszcze inne dzieci, ale instytucje państwowe nie musiały otaczać ich opieką. Trafiły do swojego ojca, gdzie są bezpieczne.
Gościcino nic o tym nie wie
Dowiedzieliśmy się również od prokuratury, że do zarzucanych przestępstw nie doszło w Wejherowie, tylko pobliskim Gościcinie. Para mieszkała tam razem z dziećmi kobiety.
- Żadne sygnały o przemocy w tym domu do nas nie docierały - mówi Wirtualnej Polsce Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Gościcino to duża wieś pod Wejherowem, która systematycznie się powiększa. Ma więcej mieszkańców niż niejedne polskie miasto, więc większość z nich się nie zna. O tym, że dramat Marysi wydarzył się na tym terenie, jej sołtys dowiedział się od nas.
- U nas jest o tym cisza, wieś tym nie żyje - komentuje Marek Miotk. - Zresztą nie łudźmy się, Gościcino ma już prawie 7,5 tys. mieszkańców i czasem nawet nie wiemy, jeśli coś się wydarzy za drogą wojewódzką.
Nasze źródła twierdzą, że rodzina była objęta pomocą socjalną.
- Rozmawiałam dziś i z prawnikiem, i z inspektorem od ochrony danych osobowych, i jesteśmy zobowiązani do zachowania w tajemnicy wszelkich informacji i danych, które uzyskaliśmy przy wykonywaniu tego typu zadań - mówi nam Karolina Dębkowska, dyrektorka GOPS w Wejherowie. - Mogę tylko powiedzieć, że działamy na podstawie i w granicach prawa.