WAŻNE
TERAZ

Zatrzymali flotyllę z Polakami. Izrael deportuje aktywistów

Szyici i sunnici - jak dawny podział wpływa na politykę na Bliskim Wschodzie?

Podział wśród muzułmanów na szyitów i sunnitów ma dziś równie silny wpływ na politykę na Bliskim Wschodzie, jak u jego początków setki lat temu. Jawna "wojna zastępcza" między szyickim Iranem a państwami sunnickimi zaczęła się wraz z wybuchem zbrojnej rebelii w Syrii. A syryjski konflikt może rozlać się na sąsiednie kraje. Liban już stoi o krok od otwartej wojny domowej na wzór koszmaru sprzed ponad 20 lat - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Otłowski.

Szyiccy mężczyźni podczas święta Aszury, które ma upamiętniać cierpienia imama Husajna ibn Alego
Źródło zdjęć: © AFP | Aamir Qureshi

Wydarzenia ostatnich dwóch lat na Bliskim Wschodzie przywykło się postrzegać z jednej strony jako efekt autentycznych, wolnościowych dążeń mieszkańców krajów objętych rewolucjami Arabskiej Wiosny, z drugiej - jako pole wielkiej geopolitycznej rozgrywki mocarstw (zarówno tych regionalnych, jak i globalnych). Tymczasem burzliwy rozwój sytuacji w tej części świata ma jeszcze jeden, nieco zapomniany i mniej znany aspekt - kolejnej odsłony w odwiecznej rywalizacji pomiędzy sunnitami a szyitami, dwoma różnymi nurtami wyznaniowymi islamu.

Rywalizacji ta ma zarówno charakter stricte polityczny, jak i głęboko duchowy, teologiczny, sięgający swymi korzeniami samych początków istnienia religii muzułmańskiej. Nie wdając się w szczegóły natury teologiczno-religijnej, pamiętać należy, że podział na szyitów (od arabskiego Shi'at Ali, stronnictwo Alego) i sunnitów (zwolenników sunny, czyli tradycji) pojawił się jako efekt sporów o model sukcesji po śmierci Alego, zięcia Mahometa i pierwszego kalifa muzułmańskiej ummy. Szyici w przeciwieństwie do sunnitów uważają, że prawo do dziedziczenia tytułu kalifa mają tylko potomkowie Alego i jego żony (a córki proroka) - Fatimy.

Współczesne relacje sunnicko-szyickie są bardzo mocno naznaczone piętnem setek lat niełatwego współistnienia tych wyznań, w czasie których to szyici zawsze i wszędzie byli, jako mniejszość, stroną słabszą. Uznawani za heretyków, byli (nierzadko brutalnie) prześladowani przez sunnitów i nawracani siłą na "prawdziwą" wiarę.

I choć tzw. umiarkowana szkoła islamu sunnickiego odeszła już jakiś czas temu od potępiania szyizmu jako odłamu szerzącego herezję i stawiającego się tym samym poza marginesem religii muzułmańskiej, to żywiołowy wzrost aktywności i popularności islamskich ekstremistów w ostatnich dziesięcioleciach ponownie wpłynął na pogorszenie relacji z szyitami. Dla zwolenników radykalnych interpretacji islamu - szczególnie dla salafitów i dżihadystów - szyici są wrogami religijnymi niemal na równi z "krzyżowcami" (chrześcijanami) czy żydami.

Irańska rewolucja islamska

Istotnym czynnikiem, który wpłynął na ponowne zaostrzenie relacji między oboma wyznaniami islamu, była też szyicka "rewolucja islamska" w Iranie w 1979 roku. Radykalizm haseł i postulatów irańskich ajatollahów w połączeniu z ekspansjonizmem ich ideologii oraz fanatyzmem mas wyznawców - uwidocznionym w czasie ośmioletniej krwawej wojny z Irakiem - przeraziły zwłaszcza konserwatywnych sunnickich szejków i monarchów znad Zatoki Perskiej. Praktycznie w każdym z krajów tego regionu szyici stanowią pokaźną mniejszość, a w Bahrajnie - onegdaj prowincji Iranu - oraz w Iraku nawet zdecydowaną większość.

Dla Teheranu, dążącego do rozszerzenia zasięgu "rewolucji islamskiej", szyickie społeczności, rozsiane po obszarze Bliskiego Wschodu, stały się naturalną - i jak czas pokazał, bardzo skuteczną - kartą przetargową w grze o geopolityczny prymat w regionie. Tym samym stara sunnicko-szyicka konfrontacja, oparta dotychczas głównie o różnice teologiczne i wyznaniowe, od trzech dekad przyjmuje nowy wymiar: strategicznej rywalizacji między Iranem a sunnickimi krajami arabskimi, którym nieformalnie przewodzi Arabia Saudyjska. Arabska Wiosna nie dla szyitów

Kontekst ten miał również bardzo poważny wpływ na wydarzenia zachodzące w ramach Arabskiej Wiosny. Gdy w pierwszych miesiącach tego zrywu w 2011 roku protesty ogarnęły Jemen, tamtejsi szyici (zajdyci), od lat skłóceni z rządem, wznowili swą rebelię, licząc na uzyskanie niezależności. Na pomoc władzom w Sanie ruszyła Arabia Saudyjska, a wywrotowe działania szyitów potępili nawet protestujący na ulicach jemeńskiej stolicy zwolennicy "demokratycznej" opozycji. Co symptomatyczne, także Al-Kaida Półwyspu Arabskiego (AQAP) - która sama podjęła w tamtym czasie próbę oderwania dla siebie południowego Jemenu, wszczynając zbrojne powstanie przeciwko rządowi - wysłała na północ kraju kilka swych komand w celu zwalczania "zajdyckiej herezji".

Także w Bahrajnie szyickie próby włączenia się w przetaczającą się przez region Arabską Wiosnę zostały szybko i zdecydowanie stłumione przez Saudyjczyków. Rijad nie wahał się też podjąć radykalnych, siłowych kroków i na własnym terytorium, gdy zamieszkujący saudyjską Prowincję Wschodnią szyici zbyt mocno uwierzyli w szanse na powtórzenie sukcesu rewolucji w arabskich państwach Maghrebu. Z drugiej strony, gdy w Tunezji po obaleniu dawnego reżimu do głosu zaczęli coraz silniej dochodzić islamiści, miejscowi szyici (nieliczni zresztą), stali się jednymi z pierwszych ofiar prześladowań na tle religijnym ze strony sunnitów. Szyici stoją w tym przypadku w jednym rzędzie razem z nielicznymi już w Tunezji żydami, a także z chrześcijanami i umiarkowanymi muzułmanami (sufi).

"Zastępcza wojna"

Ale prawdziwa konfrontacja sunnicko-szyicka, będąca jednocześnie niemal jawną "wojną zastępczą" (proxy war) między Iranem a Arabią Saudyjską i innymi państwami sunnickimi, zaczęła się wraz z wybuchem zbrojnej rebelii w Syrii. Kraj ten, rządzony od czterech dekad przez mniejszość alawicką, stał się najważniejszym sojusznikiem Iranu w regionie. Co ciekawe, jeszcze 30 lat temu nawet sami Irańczycy uważali Alawitów za religijnie podejrzanych, nie do końca traktując ich jako braci w wierze (dla większości sunnitów Alawici niezmiennie byli, i są nadal, wręcz "niewiernymi").

Potrzeba jest jednak matką kreatywności, najwyraźniej także w obszarze interpretacji zawiłości teologiczno-religijnych islamu. Irańscy ajatollahowie, widząc oczywiste strategiczne korzyści dla Teheranu z sojuszu z Syrią rządzoną przez klan Asadów, zgodnie uznali, że Alawici to "zagubieni w wierze" szyici. Przyjęcie takiego stanowiska usunęło wszelkie potencjalne przeszkody na drodze do zacieśnienia przez Islamską Republikę więzi z syryjskim partnerem.

Bliskość ta przynosi dziś konkretne efekty - reżim Baszara al-Asada wciąż się trzyma po półtora roku zbrojnej rebelii, w dużej mierze dzięki wydatnej pomocy ze strony Iranu i irańskich "proxies" w regionie (zwłaszcza libańskiego Hezbollahu). Przedłużająca się wojna domowa w Syrii ma coraz większe szanse na rozprzestrzenienie się poza granice tego kraju, zwłaszcza tam, gdzie żyją społeczności szyickie - a więc do Libanu i Iraku. Kraj Cedrów stoi już o krok od otwartej wojny domowej na wzór koszmaru sprzed ponad 20 lat, od kiedy poszczególne libańskie grupy wyznaniowe jawnie i coraz silniej angażują się po różnych stronach wewnątrzsyryjskiego (jeszcze) konfliktu.

Podobnie sprawy mają się w Iraku, który po wycofaniu się Amerykanów znalazł się całkowicie w orbicie strategicznych wpływów Teheranu. Rządzony przez szyicką większość, prześladujący sunnitów i gotujący się do zbrojnej likwidacji kurdyjskiej autonomii na północy państwa, Irak stał się najważniejszym elementem w rozbudowanym irańskim systemie wsparcia dla Damaszku.

Przez terytorium irackie - jawnie i bez większych przeszkód - ciągną transporty z zaopatrzeniem i materiałami dla sił rządowych w Syrii. Tą samą drogą przerzucane są także grupy instruktorów i specjalistów z irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Symptomatyczne, że działania te nie pozostają bez reakcji ze strony ekstremistów sunnickich - ponownie rosnąca w siłę AQI (Al-Kaida w Iraku) przeprowadza coraz więcej operacji właśnie przeciwko irańskim dostawom dla reżimu Asada.

Współpraca ponad podziałami

Myli się jednak ten, kto sądzi, że wzajemne interakcje między sunnitami a szyitami dają się łatwo wtłoczyć w proste, czarno-białe schematy. Nic bardziej złudnego - na Bliskim Wschodzie nic nie jest tak oczywiste.

Tak więc w historii relacji sunnitów i szyitów należy odnotować i takie przypadki, jak ten z lat 2001-2002, gdy ścigani na całym świecie członkowie ścisłego kierownictwa Al-Kaidy - ludzie mający ekskluzywną wiedzę o działaniu tej ekstremistycznej, sunnickiej organizacji, znający jej wszystkie sekrety - uzyskują faktyczne schronienie i azyl w... szyickim Iranie. Oczywiście, formalnie byli przez Irańczyków "aresztowani", w rzeczywistości jednak przez całe lata cieszyli się - jak obecny zastępca nowego szefa Al-Kaidy, Saif al-Adel - dużą swobodą działania.

Utrzymywali z Teheranu łączność z komórkami swej organizacji na całym świecie, zbierając fundusze i planując kolejne operacje terrorystyczne. Wielu z nich wciąż przebywa w Iranie. Ponoć mało brakowało, aby nawet sam Osama bin Laden znalazł się w teokratycznej szyickiej republice - gdy w listopadzie 2001 r. uciekał przed Amerykanami na południu Afganistanu (prowincja Nimroz), tylko przypadek miał sprawić, że nie przekroczył granicy irańskiej. Kto wie, może uniknąłby wówczas fatalnego losu, jaki spotkał go w pakistańskim Abbottabadzie…

Innym przykładem takiej sunnicko-szyickiej "współpracy ponad podziałami" jest rola, jaką palestyński Hamas (w prostej linii wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego) odgrywa obecnie w polityce regionalnej i strategicznych planach Iranu. To kolejny dowód, że dla zwalczenia wspólnego wroga szyici i sunnici są w stanie, choć na moment, zapomnieć o wzajemnych animozjach.

Oba przytoczone przypadki stanowią jednak przykłady nielicznych wyjątków w całym morzu krwi przelanej w ostatnich dziesięciu latach we wzajemnych, sunnicko-szyickich, bratobójczych rzeziach, do jakich dochodziło (i wciąż dochodzi) zwłaszcza w Iraku, Pakistanie, Afganistanie, Syrii i Jemenie.

Wydarzenia Arabskiej Wiosny, w której dynamika konfliktu sunnitów i szyitów nabiera coraz większego znaczenia, wskazują ponadto, że szyici ponownie - tak jak to miało miejsce wielokrotnie w historii - będą w tej konfrontacji stroną przegraną. Ich jedyną nadzieją jest już tylko Islamska Republika Iranu i jej - podparte atomowymi ambicjami - mocarstwowe aspiracje wobec sunnickiego w większości regionu.

Tomasz Otłowski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Nawrocki się broni. "Nikogo nie zdradziłem"
Nawrocki się broni. "Nikogo nie zdradziłem"
"Bez uzgodnień". Rzecznik prezydenta krytykuje flotyllę ze Sterczewskim
"Bez uzgodnień". Rzecznik prezydenta krytykuje flotyllę ze Sterczewskim
Wiemy, gdzie są Polacy zatrzymani przez Izrael. Reakcja MSZ
Wiemy, gdzie są Polacy zatrzymani przez Izrael. Reakcja MSZ
Zatrzymali flotyllę z Polakami. Izrael deportuje aktywistów
Zatrzymali flotyllę z Polakami. Izrael deportuje aktywistów
Dezercje w rosyjskiej armii w Ukrainie. Fala ucieczek rośnie
Dezercje w rosyjskiej armii w Ukrainie. Fala ucieczek rośnie
Holenderski F-35 zestrzelił rosyjskiego Shaheda. Jest potwierdzenie
Holenderski F-35 zestrzelił rosyjskiego Shaheda. Jest potwierdzenie
Polscy aktywiści zatrzymani. Jest komunikat Ambasady RP w Tel Awiwie
Polscy aktywiści zatrzymani. Jest komunikat Ambasady RP w Tel Awiwie
Pełczyńska-Nałęcz: Polska 2050 jest w trudnym momencie
Pełczyńska-Nałęcz: Polska 2050 jest w trudnym momencie
Trzęsienie ziemi w PiS na Dolnym Śląsku. "Wykluczeni radni zawieszeni"
Trzęsienie ziemi w PiS na Dolnym Śląsku. "Wykluczeni radni zawieszeni"
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Drony nad Danią. "Nowa linia frontu"
Drony nad Danią. "Nowa linia frontu"
Kolejny statek do Gazy zatrzymany, na pokładzie polska aktywistka
Kolejny statek do Gazy zatrzymany, na pokładzie polska aktywistka