Szyici domagają się uwolnienia szejka Fartussiego
Kilkuset szyitów zebrało się we wtorek pod bagdadzkim hotelem "Palestine", aby żądać uwolnienia swojego przywódcy religijnego i pięciu innych osób zatrzymanych - ich zdaniem - przez amerykańskie wojska. Tymczasem do świętego szyickiego miasta, Karbali, nadciągają wielotysięczne pielgrzymki wiernych.
22.04.2003 | aktual.: 22.04.2003 09:35
Szejk Mohammed Fartussi miał zostać zatrzymany w nocy z niedzieli na poniedziałek na południowych przedmieściach Bagdadu z grupą szyickich wiernych. Nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa. Amerykańska armia nie potwierdziła doniesień o zatrzymaniu szejka i jego wyznawców.
Jeden z duchownych przemawiających na demonstracji ostrzegł, że protesty nie ustaną, dopóki szejk Fartussi nie zostanie uwolniony; w przeciwnym bowiem razie "Amerykanie, którzy przybyli rzekomo bronić wolności, będą mieli do czynienia z irackim narodem".
W poniedziałek przed hotelem "Palestine" demonstrowało około pięciu tysięcy szyitów. Ani wówczas, ani we wtorek nie doszło do starć z amerykańskimi żołnierzami pilnującymi hotelu zamieszkanego głównie przez zagranicznych dziennikarzy.
Tymczasem w stronę Karbali, świętego miasta szyitów, z różnych stron Iraku nadciągają długie pielgrzymki. W środę przypada tam kulminacja obchodów rocznicy męczeńskiej śmierci w 680 roku imama Husajna, wnuka Mahometa i jednej z głównych postaci islamu szyickiego. Zmarł on w Karbali.
Pielgrzymki są odbierane jako demonstracja znaczenia irackich szyitów, którzy stanowią ok. 60% mieszkańców Iraku, ale byli dyskryminowani za sunnicko-świeckich rządów Saddama Husajna. Teraz chcą przypomnieć o sobie światu; wykorzystują też pierwszą od lat szansę na swobodne obchodzenie święta. (mk)