Szybowiec po zerwaniu z holu wylądował na drzewach
Strażacy ściągnęli już na ziemię pilota
szybowca, który zawisł na drzewach w pobliżu lotniska sportowego w
Katowicach-Muchowcu. Około południa holowany przez samolot
szybowiec typu "Pirat", wkrótce po starcie, z nieustalonych na
razie przyczyn odczepił się i runął na drzewa.
Pilot nie odniósł poważniejszych obrażeń. Według wstępnych ocen lekarzy jest tylko mocno potłuczony. Po wyciągnięciu z kabiny wiszącego niemal pionowo - dziobem w dół - szybowca, szedł o własnych siłach. Został jednak przewieziony na szczegółowe badania lekarskie do szpitala.
Aby wyciągnąć pilota z wiszącej ok. sześciu metrów nad ziemią maszyny, musieliśmy najpierw zabezpieczyć ją, by podczas akcji nie roztrzaskała się o ziemię. Dopiero potem pilot został na linie opuszczony na ziemię - wyjaśnił Jarosław Wojtasik ze śląskiej straży pożarnej.
Dodał, że strażacy wkrótce ściągną też z drzew rozbity szybowiec. Będą się starać, by maszyna znalazła się na ziemi w całości, tak by możliwe było zbadanie jej przez specjalistów komisji badającej wypadki lotnicze, która - przy udziale prokuratury i policji - będzie ustalać okoliczności zdarzenia.
Szybowiec zawisł na drzewach kompleksu leśnego w pobliżu lotniska wkrótce po starcie do lotu szkoleniowego. Służby lotniskowe zakwalifikowały zajście jako tzw. incydent lotniczy. Nie wiadomo na razie, co było powodem odczepienia szybowca od holującego go samolotu, zanim jeszcze osiągnęły odpowiednią do tego wysokość.