Szpitale tuczą się kosztem ratownictwa
Znaczna część pieniędzy, jakie Ministerstwo
Zdrowia dało na ratownictwo medyczne, była wykorzystana niezgodnie
z przeznaczeniem. Specjaliści twierdzą, że bardziej niż środków
brakuje nadzoru nad ich wydawaniem - pisze "Życie Warszawy".
04.02.2006 | aktual.: 04.02.2006 08:11
Premier Kazimierz Marcinkiewicz, który w czwartek oglądał we Wrocławiu nowoczesny oddział medycyny ratunkowej, zapowiedział, że w kraju powinno być takich 250. Obecnie jest około stu.
Sami ratownicy uważają, że to pomylenie priorytetów. Najważniejsze jest, by pacjentowi udzielono fachowej pomocy w ciągu tzw. złotej godziny. Później szanse na uratowanie drastycznie maleją. Obecnie z miejsca wypadku trafia do izby przyjęć najbliższego szpitala albo na lepiej wyposażony oddział ratunkowy.
- Ale jest niewiele oddziałów (np. bielański w Warszawie), które działają właściwie. Reszta nie spełnia standardów i Narodowy Fundusz Zdrowia ich nie finansuje. Wszystko przez to, że pieniądze z Ministerstwa Zdrowia na ich tworzenie wydawano bez należytego nadzoru. Środki wyciekały na potrzeby innych oddziałów szpitalnych- żali się jeden z ratowników.
- Znam przypadki, gdy szpitale brały pieniądze, a przy okazji robiły oddziały szpitalne, które tylko w nazwie miały ratownictwo medyczne. Żeby się ich nikt nie czepiał, obok placówki dla picu budowano lądowisko dla helikopterów- mówi poseł PO Zbigniew Chlebowski.
- Pewnie takie sytuacje miały miejsce. Sporo pieniędzy zostało wydanych, ale nie mamy jasności, czy w sposób właściwy. W przyszłości nadzór będzie bardzo ścisły- zapowiada Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia.
Zdaniem Chlebowskiego, potrzebny jest program racjonalnego wydawania środków. - Nie ma ani takich potrzeb, ani takich pieniędzy, by każdy szpital w Polsce miał na wysokim poziomie ratownictwo medyczne. Trzeba zrobić kilkadziesiąt regionalnych ośrodków ratownictwa, ale świetnie zorganizowanych, które będą współpracować ze strażą pożarną i policją. Robienie kolejnych oddziałów ratunkowych nie ma większego sensu- argumentuje.
Wiceminister Pinkas odpowiada, że oddziały ratunkowe będą musiały spełniać ścisłe kryteria. A NFZ będzie kontraktował te, które wojewoda wskaże jako potrzebne w systemie i spełniające kryteria. A nie te, które szpitalnymi oddziałami ratunkowymi (SOR) są tylko z nazwy. (PAP)
Więcej: *Życie Warszawy - Szpitale tuczą się kosztem ratownictwaŻycie Warszawy - Szpitale tuczą się kosztem ratownictwa*