Trwa ładowanie...
d3s1j2a

Szpitale nie chcą chorego

Ciężko poszkodowany w wypadku Polak nie może wrócić z Francji do domu - informuje "Życie Warszawy". Gdy udało się zebrać pieniądze na transport, okazało się, że w warszawskich szpitalach nie ma dla niego miejsca.

d3s1j2a
d3s1j2a

51-letni mieszkaniec podwarszawskiego Koszajca pracował jako kierowca TIR-a. W połowie lipca miał wypadek w okolicach Chartres we Francji. Od tego czasu leży we francuskim szpitalu. Jest sparaliżowany, ma amputowaną nogę, oddycha tylko przy pomocy respiratora. Ze względu na stan zdrowia można go przetransportować do kraju tylko karetką lotniczą.

Okazało się jednak, że NFZ nie pokryje kosztów przelotu. Zabraniają tego przepisy. Na transport chorego potrzeba ok. 51 tys. zł. Z pomocą przyszli sąsiedzi i władze Brwinowa. Podczas specjalnej aukcji zebrali potrzebne fundusze. Pacjent mógłby już wrócić do kraju.

Mógłby, ale nie wróci. Okazuje się bowiem, że w Warszawie i okolicach nie ma dla niego miejsca w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Chory wymaga bowiem długiego (co najmniej pół roku) leczenia na OIOM-ie. Dyrektorzy szpitali odmawiają, tłumacząc, że jeden chory nie może blokować tak długo miejsca na tak ważnym oddziale. Ratunkiem jest ośrodek w Bielawie. Jest tam jedno miejsce, za które trzeba płacić 10 tys. zł za miesiąc. Miejsce opłacane przez NFZ ma się zwolnić za miesiąc, może dwa - pisze "Życie Warszawy". (PAP)

d3s1j2a
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3s1j2a
Więcej tematów