PolskaSzpital we Wrocławiu po decyzji sądu rozpoczął podawanie leku Dorocie Zielińskiej

Szpital we Wrocławiu po decyzji sądu rozpoczął podawanie leku Dorocie Zielińskiej

Dorota Zielińska chorująca od 9 lat na stwardnienie rozsiane wywalczyła przed wrocławskim sądem nakaz leczenia preparatem, który nie jest refundowany przez NFZ. Pacjentka dostała już pierwszą dawkę leku.

28.03.2012 | aktual.: 28.03.2012 18:17

Wrocławski sąd wydał w ub. tygodniu postanowienie, w którym nakazał 4. Wojskowemu Szpitalowi Klinicznemu we Wrocławiu rozpocząć leczenia pacjentki drogim lekiem Gilenya na czas trwania postępowania sądowego (proces cywilny z powództwa Zielińskiej, który się jeszcze nie rozpoczął) oraz wystąpić do NFZ o jego refundację. Miesięczna kuracja kosztuje ok. 8 tys. zł, ale dzięki temu lekowi pacjentka może poruszać się o własnych siłach. Rezygnacja z niego oznaczałaby dla kobiety poruszanie się na wózku inwalidzkim.

Jak poinformowała Marzena Kasperska, rzeczniczka prasowa szpitala, podawanie leku rozpoczęło się - zgodnie z zaleceniem sądu - niezwłocznie, czyli od środy. Zielińska stawiła się w szpitalu w poniedziałek, ale musiała przejść stosowne badania.

- Po sprowadzeniu leku rozpoczęliśmy podawanie go pacjentce. Gilenya to lek tabletkowy, który podawany jest raz dziennie. Pierwsza dawka podawana jest pod nadzorem lekarza, który monitoruje stan pacjentki - mówiła rzeczniczka. Kolejne dawki pacjentka mogłaby przyjmować w domu, ale zgodnie z obowiązującymi przepisami szpital nie może wydać jej leku. Placówka medyczna może aplikować lek jedynie pacjentom znajdującym się na oddziale szpitalnym.

Pytana jak długo należy podawać pacjentce lek, Kasperska powiedziała, że "to nie jest lek ratujący życie, a hamujący chorobę, więc jego przyjmowanie może trwać lata". - Pacjentka ma przyjmować lek tak długo, jak długo będzie jej pomagać, ale musi być w szpitalu - mówiła rzeczniczka. Dodała, że szpital może wypisać pacjentce receptę, którą ta zrealizuje sama - ale wtedy musiałby za nią zapłacić - i wtedy może przyjmować lek w domu.

Zielińska powiedziała, że z jednej strony czuje satysfakcję, iż rozpoczęto podawanie jej preparatu, z drugiej strony - "czuje się zakładnikiem leku". - Nie zrezygnuję z jego przyjmowania, bo on mi bardzo pomaga, ale zrobię wszystko, żeby wyjść do domu - mówiła Zielińska.

Jak powiedziała, liczy na to, że sąd uszczegółowi swoje postanowienie. - Szpital chce się odwołać i poprosić sąd o uszczegółowienie tej decyzji - dodała kobieta.

Rzeczniczka szpitala przyznała, że szpital zamierza się odwołać od decyzji, ale o szczegółach nie chciała mówić. - Nasze odwołanie jest przygotowywane przez prawników. Mamy pewne wątpliwości - powiedziała rzeczniczka.

Zielińska choruje na SM od stycznia 2003 r., zachorowała jako 19-latka. Początkowo przyjmowała interferon, kuracja tym lekiem jest refundowana przez NFZ. Natomiast leku Gilenya nie ma na liście leków refundowanych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)