Szpital odesłał pacjentkę. Po kobietę gnała karetka, która utknęła w błocie
Do szpitala w Chełmży w woj. kujawsko-pomorskim zgłosiła się pacjentka wraz z córką, która skarżyła się na silny ból w klatce piersiowej. Kobieta miała zostać odesłana z izby przyjęć. Wraz z córką wróciła do domu, a w drodze zadzwoniły po karetkę pogotowia, by jak najszybciej uzyskać pomoc. Ambulans po drodze utknął w błocie, ale pomoc szybko zorganizowali strażacy.
Historię opisała "Gazeta Pomorska". Gdy karetka jadąca na sygnale do mieszkanki wsi Firlusa w gminie Papowo Biskupie, utknęła w błocie, na pomoc ruszyli strażacy z kilku jednostek.
- Kobieta skarżyła się na ból w klatce piersiowej, była pod opieką córki — mówią ratownicy. - Strażacy z OSP Lipienek i z OSP Firlus ruszyli z pomocą karetce, wyciągnęli ją z błota. Z kolei strażacy z OSP Papowo Biskupie wspierali córkę w opiece nad pacjentką do przyjazdu zadysponowanej drugiej karetki z Chełmży — wyjaśniają.
Po drodze strażacy usunęli jeszcze przewrócone drzewo na drodze. Ostatecznie karetka dojechała do kobiety potrzebującej pomocy i przewiozła ją do szpitala w Chełmży, z którego miała zostać wcześniej odesłana.
Jak powiedziała "Gazecie Pomorskiej" córka kobiety, jej mama została "odesłana z kwitkiem". "Powiedziano, że na oddziale wewnętrznym nie ma żadnego lekarza i pomocy nie otrzymamy. Mama siedziała na krześle zwinięta z bólu, a kobieta do nas z krzykiem czy nie rozumiemy co do nas mówi i czemu nikt nie powiadomił nas o tym, że tu ludzi nie przyjmują" - relacjonuje córka pacjentki.
Dodaje także, że pracownice izby przyjęć zachowywały się w stosunku do niej arogancko, a cierpiąca z bólu kobieta miała zostać odesłana do ośrodka zdrowia po skierowanie na oddział kardiologiczny do Torunia.
Całą sytuację córka pacjentki opisała też na Facebooku.