Szpital, leki narkotyczne i "bałagan"
O "bałaganie" w ewidencji leków
narkotycznych w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku
powiedział jeden z pierwszych świadków, przesłuchanych przez tamtejszy sąd w procesie lekarki Pelagii Ilony P. Jest ona
oskarżona o przywłaszczenie w 2000 r. tych narkotyków oraz
usunięcie książki rozchodu leków.
Według świadka do czasu zniknięcia 271 ampułek z narkotycznym lekiem o nazwie dolargan w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym, każdy lekarz miał dostęp do kasety z tymi lekami. Ich ewidencjonowanie w specjalnej książce rozchodów nie zawsze odbywało się na bieżąco.
Brak 271 ampułek dolarganu stwierdzono po tym, gdy lekarze zorientowali się, iż wyjątkowo wzrosła liczba wpisów tego leku w receptariuszu, a po analizie kart pacjentów okazało się, że im go nie podawano. Zniknęła też księga rozchodu tych leków.
Proces toczy się od nowa, gdyż w pierwszym postępowaniu między dwoma kolejnymi rozprawami minęło więcej niż 35 dni. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, proces musiał ruszyć od początku. Sąd ponownie przesłuchuje wszystkich świadków w tej sprawie. W środę zeznawali lekarze, naczelna pielęgniarka szpitala oraz pielęgniarze.
"Za rozchód leków narkotycznych odpowiadał lekarz prowadzący oddział. Każdy pracownik miał dostęp do kasetki z lekami (...) Był bałagan w ewidencji, nie było ścisłego nadzoru zanim (po zniknięciu leków) wprowadzono indywidualne kasety z lekami" - wyjaśnił jednego z lekarzy Zakładu Anestezjologii i Intensywnej Terapii, skąd zginęły leki.
Jednym z takich lekarzy prowadzących, upoważnionych do pobierania z kasety leków narkotycznych, była oskarżona anestezjolog Pelagia Ilona P. - obecnie lekarz szpitala w Olecku na Warmii i Mazurach. Podejrzenia padły na nią.
Jeden ze świadków, lekarka, zeznawała w pierwszym procesie, że to oskarżona brała dolargan po przebytej operacji, by uśmierzyć ból. Oskarżona nie przyznaje się do winy, choć w sądzie powiedziała, że rzeczywiście po operacji brała dolargan. Oświadczyła też, że nie jest uzależniona od narkotyków.