PolskaSzpieg w firmie

Szpieg w firmie

Poufne informacje wyciekają już z ośmiu na dziesięć przedsiębiorstw!

30.10.2006 | aktual.: 31.10.2006 08:59

Wykrywacz kłamstw w gabinecie kadrowej? "Tak" - odpowiadają szefowie polskich firm, których tajemnice zawarte na dyskach komputerów są nierzadko warte dziesiątki milionów złotych. Straty ponoszone przez firmy w wyniku szpiegostwa przemysłowego są kolosalne. Ministerstwo Pracy opracowuje nowelizację prawa mającego zalegalizować badanie pracowników i kandydatów na pracowników za pomocą wariografu. Chociaż wprowadzenie takich regulacji wydaje się absurdalne (powinna wszak istnieć swoboda zawierania umów o pracę, również przewidujących badania prawdomówności), to podjęcie prac nad tym pomysłem na szczeblu ministerialnym pokazuje, jak dużym problemem stali się nielojalni pracownicy.

Ukraść colę

Szpiegostwo przemysłowe i kradzieże danych są jedną z najbardziej dochodowych branż, której roczne "obroty" w ciągu ostatnich sześciu lat wzrosły dwukrotnie i przekraczają 500 mld USD. Ostatnio amerykański koncern samolotowy Boeing zdecydował się na zapłacenie 1,6 mld USD kary, aby zakończyć śledztwo mające wyjaśnić zarzut kradzieży w latach 1997-1998 kilku tysięcy stron tajnych dokumentów na szkodę Lock-heeda Martina. Dokumenty dotyczyły wartego 2 mld USD kontraktu na wyrzutnie rakiet. Cenne dane, m.in. schematy najnowszych wynalazków, plany marketingu i listy klientów zdołano ostatnio wykraść z firm The Gillette Company i MasterCard. Poufne informacje wyciekają już z 80 proc. firm na świecie. Kilka tygodni temu w USA doszło do kradzieży stulecia.

Joya Williams, 41-letnia menedżer Coca-Coli z Atlanty, próbowała sprzedać za 1,5 mln USD recepturę napoju największemu konkurentowi koncernu - PepsiCo. Do transakcji nie doszło, bo menedżerowie PepsiCo. zawiadomili policję, ogłaszając przy tym, że interesuje ich zwycięstwo w uczciwej walce. Jak twierdzą specjaliści, ów szlachetny gest w rzeczywistości był podyktowany brakiem możliwości komercyjnego wykorzystania skradzionej receptury z uwagi na grożące konsekwencje prawne.

Najsłabsze ogniwo

Tacy pracownicy jak Williams są dziś największym zagrożeniem dla firm. Przekonał się o tym koncern General Motors, gdy w 1993 r. José Ignacio López, szef sprzedaży, przeszedł do Volkswagena razem z 10 tys. dokumentów dotyczących badań, sprzedaży, produkcji i marketingu. Najważniejsze wśród nich były plany strategii GM mającej zlikwidować dominację VW na rynku małych samochodów, m.in. w Europie Wschodniej i Chinach. Straty GM liczono wówczas w setkach milionów dolarów. Zyski nieuczciwego pracownika są nieporównywalnie mniejsze niż straty okradzionej firmy. Harold C. Worden, emerytowany pracownik Eastman Kodak Company, odchodząc na emeryturę w 1997 r., zabrał z sobą warte miliony dolarów informacje. Odsprzedał je konkurencyjnej firmie za niespełna 27 tys. USD. - Wówczas, aby wynieść dane, które zajmowały 25 segregatorów, potrzeba było kilku godzin pracy i paru pudełek. Dziś wystarczy zgrać wszystko na przenośny dysk i schować do kieszeni - mówi "Wprost" Peter Böhret, prezes firmy Kroll Ontrack, czołowego
dostawcy usług odzyskiwania danych.

Jan Piński
Małgorzata Zdziechowska

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)