Szpiedzy tacy jak my - afera w USA
Listy pisane sympatycznym atramentem, podmienianie identycznych walizek, tajne skrytki na pieniądze – takimi metodami posługiwali się rosyjscy szpiedzy, których zatrzymało amerykańskie FBI. Na co dzień natomiast agenci prowadzili przykładne życia rodzin z przedmieść. To byłaby historia niczym z hollywoodzkiego filmu. Jednak, jak pisze „New York Times”, brakuje jednego: informacji o sekretach, które mieli przekazać domniemani agenci.
30.06.2010 | aktual.: 30.06.2010 13:25
- Policja u was się rozhulała, ludzi do więzień wsadzają – powiedział premier Rosji Władimir Putin w rozmowie z byłym prezydentem USA Billem Clintonem. Stało się to po tym, jak FBI aresztowało w Stanach Zjednoczonych 10 domniemanych rosyjskich agentów, a kolejnego zatrzymano na lotnisku na Cyprze. Jednocześnie premier Putin wyraził nadzieję, że szpiegowska afera nie zachwieje rosyjsko-amerykańskimi stosunkami. - Liczymy na to, że pozytywy osiągnięte w ciągu ostatnich lat nie doznają uszczerbku. Mamy wielką nadzieję, że ludzie, którzy cenią dobre relacje, rozumieją to - powiedział Clintonowi.
Praca, dzieci i dom
Wśród zatrzymanych osób były trzy małżeńskie pary. Richarda i Cynthię Murphy amerykańskie gazety opisują jako „uosobienie życia na przedmieściach”. Mieli dom w Montclair. Wychowywali dwie córki. – Rozmawialiśmy o ogrodnictwie, psach i dzieciach – mówi amerykańskiemu dziennikowi ich sąsiadka.
Podobne życie wiedli Vicky Peláez i jej mąż Juan Jose Lázaro. Ona była dziennikarką dla hiszpańskojęzycznej gazety „El Diario La Pensa”, sympatyzującej z władzami Kuby i Wenezueli. On – jak pisze „New York Times” – był znany wśród studentów tamtejszej uczelni z powodu swoich lewicowych poglądów.
Niczym szczególnym nie wyróżniali się również Tracey Lee Ann Foley, agentka nieruchomości i Donald Heathfield, absolwent prestiżowej szkoły biznesowej.
Co więc wzbudziło podejrzenia amerykańskich śledczych? Jak donosi internetowe wydanie „Boston Herald”, Heatfieldow miał się rzekomo podszywać pod obywatela Kanady, który nie żyje. Mężczyzna miał się również kontaktować z pracownikiem rządowej jednostki specjalizującej się w rozwoju broni nuklearnej.
Tajne przez poufne?
Według amerykańskiego departamentu sprawiedliwości, zatrzymani szpiedzy prowadzili "zakonspirowaną, długoterminową" akcję wywiadowczą na rzecz rządu Rosji. "Podszywali się" pod Amerykanów, Kanadyjczyków i Peruwiańczyków. Część agentów – uważają Amerykanie – urodziła się w Rosji i została przeszkolona przed zamieszkaniem w Stanach Zjednoczonych.
Szpiedzy, określani jako „nielegalni” lub „śpiochy”, przez 10 lat mieli zajmować się dalszą rekrutacją agentów, przenikaniem do amerykańskich kręgów rządowych i zbieraniem politycznie wrażliwych informacji - pisze AP.
Zdaniem FBI, niektórzy ze złapanych agentów używali fałszywych nazwisk już od lat 90. - pisze portal BBC News. Przy opisywaniu technik, którymi posługiwali się szpiedzy, brytyjski portal wymienia: zamieszczanie w internecie z pozoru niewinnych zdjęć, które miały ukryte wiadomości; używanie sympatycznego atramentu; podmienianie podobnych walizek, czy zakopywanie pieniędzy przy oznaczeniu miejsca pustą butelką po piwie.
Bez tajemnic
Jednak zdaniem amerykańskiego dziennika „New York Times”, żadna z zatrzymanych osób nie została przyłapana na przekazywaniu Moskwie tajnych czy niejawnych dokumentów. Natomiast informacje, które gromadzili, można było równie skutecznie zebrać w internecie.
Póki co postawiono im zarzuty udziału w spisku, a części także prania brudnych pieniędzy. Nie zostali jednak oskarżeni o szpiegostwo.