Szokujące słowa Krystyny Pawłowicz. Co na to PiS?
- Nikogo nie oburza, że osoby nazywają siebie szmatami, a jeśli ktoś cytuje ich język, to jest na cenzurowanym, no naprawdę... - tak oburzenie opinii publicznej na reakcję Krystyny Pawłowicz na Marsz Szmat w obronie stygmatyzacji ofiar przemocy seksualnej, komentuje Jadwiga Wiśniewska (PiS).
W sobotę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Szmat, którego uczestniczki, posłanka PiS Krystyna Pawłowicz nazwała dziw...., a na właściwe miejsce demonstracji wskazała ZOO. Nie szczędziła również krytyki pod adresem mężczyzn, którzy pojawili się w damskich ubraniach, mówiąc, że ulica jest miejscem publicznym i nie należy do dziw..., kur... i alfonsów.
Co na to partyjni koledzy Krystyny Pawłowicz? Po serii telefonów można wysnuć wniosek, że nie spieszą z oceną. Ci którzy odbierają telefon, albo nie widzieli, albo są bardzo zajęci i nie mają czasu na komentarz. Sprawy nie zna ani Bolesław Piecha, ani Joachim Brudziński, ani Ryszard Czarnecki. Czy boją się, czy nie wiedzą, co powiedzieć? Może jest tak, jak podpowiada Anna Grodzka, która nie uniknęła ataku i została również nazwana szmatą, "jeśli tam była". Grodzka nie była, ale bardzo żałuje. - Widać, że Krystyna Pawłowicz myśli tak o mnie niezależnie od tego, czy tam byłam, czy nie, ale cóż, to wynik cyrku, jaki robi się z sejmu, m.in za sprawa pani Pawłowicz. Myślę, że to niesmaczna gra na pokaz, bardzo szkodliwa - mówi Grodzka. Również dla PiS-u? - Nie wiem, może oni w ten sposób konsolidują się, może to wyrachowanie polityczne? Nie obchodzi mnie to - mówi. - Przecież to była demonstracja w słusznej sprawie, a to co prezentuje pani Pawłowicz to czysta kalkulacja polityczna, gra na własną osobę - dodaje
Grodzka.
Czy rzeczywiście, takie zachowania mogę pomóc Prawu i Sprawiedliwości? Jeden z nielicznych polityków PiS-u, jaki odważył się wypowiedzieć w tej sprawie, śmie wątpić. - Takie słowa bolą mnie szczególnie, gdy padają z ust kobiety. Nie zgadzam się na taki język w polityce i będę apelował, aby takich wypowiedzi z ust członków Klubu PiS nie było w przyszłości, żebyśmy nie równali do Palikota. To szkodzi polityce i wizerunkowi sejmu - mówi poseł.
Jakie jest oficjalne stanowisko Klubu PiS? Rzecznik Adam Hofman nie chce się wypowiedzieć i po komentarz do sprawy odsyła do Jadwigi Wiśniewskiej. - Nie róbcie z tej Krystyny...nie wkręcajcie jej... przecież te dziewczyny (z Marszu Szmat) same się tak nazwały - mówi na wstępie posłanka. Ale kontekst nie ma znaczenia? To była specjalna formuła. - Ale Pawłowicz też się w tę formułę wpisała i mówiła ich językiem - odpowiada. - Nikogo nie oburza, że osoby siebie tak określają i pod takimi hasłami robią marsz, a jeśli ktoś cytuje ich język, to jest na cenzurowanym, no naprawdę... - dodaje Wiśniewska.
Nie jest jednak prawdą, że nikogo nie oburzają hasła demonstrantek. Antoni Macierewicz jest wręcz wstrząśnięty. - Marsz Szmat? I tam kobiety szły? To straszne, że ktoś siebie samego tak nazwał... nie mogę wyjść z szoku - mówi poseł. - Ale nie byłem, nie widziałem, więc nie mnie oceniać - dodaje, zagłuszając nasze tłumaczenia odnośnie kontekstu marszu. - Nie mogę oceniać reakcji ludzi na kogoś, kto nazywa się szmatą, to dla mnie za trudne i skomplikowane - kończy rozmowę Macierewicz.
SLD złoży wniosek do komisji etyki o ukaranie Pawłowicz
Oburzony słowami Pawłowicz jest klub SLD, który zapowiedział, że złoży do komisji etyki poselskiej wniosek o ukaranie posłanki. Sojusz podkreśla, że "nie ma przyzwolenia na to, żeby posłowie używali słów nieparlamentarnych, wulgarnych i obrażali część społeczeństwa".
- Wypowiedź Pawłowicz nie powinna mieć miejsca, takie słowa nie mogą padać z ust polityka jakiejkolwiek formacji. Chcemy położyć temu kres. Mam nadzieję, że komisja etyki poskromi poseł Pawłowicz - podkreślił rzecznik SLD, Dariusz Joński.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska