Szokujące doniesienia nt. Lecha Wałęsy. Palił "niewygodne" dokumenty?
Nie milknie zamieszanie wokół Lecha Wałęsy. Były opozycjonista, członek Kolegium IPN Krzysztof Wyszkowski, twierdzi, że były prezydent w latach 90. palił część niewygodnych dokumentów o sobie w kominku belwederskim. Ale to nie wszystko.
09.05.2017 | aktual.: 09.05.2017 20:06
O rzekomym zachowaniu Wałęsy Wyszkowski opowiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
- Przynoszono mu różne dokumenty do kancelarii prezydenta i pozostawiano bez żadnej kontroli. Następnie odbierano od niego paczki dokumentów i nie sprawdzano, co w nich jest. Pracownicy archiwum UOP z pamięci przywoływali dokumenty, po których zostały resztki kartek w teczkach zszywanych. Dokumenty były tak niechlujnie wykradane, że pozostały ślady w miejscach, w których były wyrywane - relacjonuje b. opozycjonista.
To nie koniec. Wałęsa miał "wyrywać z akt" dokumenty, które w jego ocenie nie powinny zostać w archiwum. - Jak widać z jego działań w internecie, część z tych dokumentów sobie zachował, zapewne te, które zaczyna interpretować jako przemawiające na jego korzyść. Trudno uchwycić tę pokrętną logikę byłego prezydenta - ocenił Wyszkowski.
Wałęsa vs. Cenckiewicz
Wałęsa od kilku miesięcy publikuje w sieci materiały, które - jego zdaniem - mają dowodzić, że nie był TW Bolkiem (co w styczniu potwierdził IPN). Kilka dni temu opublikował na swoim profilu pochodzące z 1990 roku pismo ówczesnego szefa delegatury Urzędu Ochrony Państwa w Gdańsku, kapitana Adama Hodysza do szefa UOP Andrzeja Milczanowskiego. Dokument, opatrzony klauzulą "tajne", dotyczy zakupu przez Służbę Bezpieczeństwa nieruchomości obok posiadłości Wałęsy w Zdunowicach. Nieruchomość ta miała służyć prowadzeniu "kontroli operacyjnej" Wałęsy.
Sprawą zajęło się ABW. Agencja skierowała w tej sprawie pismo do Prokuratury Krajowej ws. ujawnienia lub wykorzystania wbrew przepisom ustawy informacji niejawnych o klauzuli "tajne" lub "ściśle tajne". Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
W piątek nastąpił kolejny zwrot. Jan Widacki, pełnomocnik b. prezydenta, poinformował, że posiada opinię grafologów, która podważa dotychczasowe ustalenia biegłych w sprawie teczki TW "Bolka".
Do sprawy na Facebooku odniósł się Sławomir Cenckiewicz, biograf b. prezydenta i członek kolegium IPN. Stwierdził, że "news" Wałęsy "pozbawiony jest logicznych podstaw".
Ta sprawa to "fenomen"
- Do dzisiaj Wałęsa niczego się nie nauczył i nadal bezczelnie, publicznie łamie prawo, nie tylko w tej sprawie - stwierdził Wyszkowski, odnosząc się do zamieszania wokół byłego prezydenta. Podkreślił, że Wałęsa "notorycznie łamie prawo przez składanie fałszywych zeznań pod przysięgą". - Niestety, prokuratura nie reaguje. To jest jakiś fenomen - dodał.
Przypomniał, że śledztwo prokuratury prowadzone w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wykazało, że Wałęsa otrzymywał z Urzędu Ochrony Państwa bezprawnie dokumenty dotyczące jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Sam Wałęsa konsekwentnie zaprzecza współpracy z SB, o czym mówił na początku lutego w rozmowie z Wirtualną Polską.