Szokująca teza prof. Bogdana Chazana o ciąży
• Zdaniem lekarza osoby o poglądach lewicowych częściej mają problemy z zajściem w ciążę
• Prof. Chazan: przyczyną przesadna dbałość o szczupłą sylwetkę
• Profesor nie podał źródeł tych informacji
- Osoby o poglądach lewicowych częściej mają problemy z zajściem w ciążę, a przyczyną zaburzeń płodności jest przesadna dbałość o szczupłą sylwetkę - uważa Bogdan Chazan, były dyr. szpitala przy ul. Madalińskiego w Warszawie. Swoimi poglądami podzielił się z uczestnikami sympozjum "Profilaktyka, rozpoznanie przyczyn i leczenie niepłodności", które odbyło się w Poznaniu. Sprawę opisał "Głos Wielkopolski".
Sympozjum zostało zorganizowane m.in. przez Katedrę i Klinikę Neonatologii Uniwersytetu Medycznego i miało dotyczyć medycznych aspektów rozpoznawania i leczenia niepłodności. Wielu uczestników było jednak oburzonych wykładami, które tam wygłaszano. Wśród prelegentów był m.in. Bogdan Chazan.
- Nie miały one żadnej naukowej wartości - mówią "Głosowi Wielkopolskiemu" studenci Uniwersytetu Medycznego. Jak dodaje gazeta, podczas wykładu Chazana, na sali pojawiły się kobiety trzymające czarną flagę, którym udało się odczytać opis umierającego dziecka, urodzonego się z letalnymi wadami. - Potrzebujemy opieki medycznej, a nie watykańskiej - skandowały uczestniczki protestu. Według "Głosu", prof. podczas prelekcji mówił m.in. o tym, że "osoby o poglądach lewicowych częściej mają problemy z zajściem w ciążę". - Tezy wygłaszane przez profesora Chazana nie były poparte badaniami. Profesor nie podawał źródeł informacji - mówili po wykładach studenci.
Petycja w sprawie odwołania
Bogdan Chazan dwa lata temu został zwolniony ze stanowiska szefa warszawskiego Szpitala św. Rodziny za zmuszenie kobiety do urodzenia ciężko upośledzonego dziecka. Dziecko nie miało szans na dłuższe życie, zmarło po 10 dniach. Chazan przyznał w mediach, że przed laty sam wykonywał aborcje, jednak obecnie jest po stronie środowisk radykalnie antyaborcyjnych. Po zdarzeniu w szpitalu przy ul. Madalińskiego wyjaśniał, że jego sumienie jest ważniejsze i dlatego odmówił skierowania kobiety do lekarza, który mógłby przeprowadzić ustawowo dopuszczalny zabieg aborcji. Tłumaczył, że "oznaczałoby to uczestniczenie w procedurze aborcji". Był szczęśliwy, że do tego nie doszło, a dziecko umarło już po porodzie, "ratując jego sumienie".
Były już dyrektor szpitala przy ul. Madalińskiego oskarżył też niedawno prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. W liście, jaki opublikował na łamach tygodnika "Polityka" czytamy m.in.: "Pani prezydent wprowadziła dwa lata temu swojego rodzaju zarządzanie strachem. Okazuje się, że to nadal działa. Wiadomo, że po wyrzuceniu mnie ze szpitala za odmowę wykonania aborcji zwiększyła się w całym kraju liczba prenatalnych zabójstw". "Lekarze, dyrektorzy szpitali, zostali skutecznie "zmotywowani" do posłusznego zabijania dzieci" - pisze Chazan.
W sieci pojawiła się ostatnio petycja skierowana do Naczelnej Izby Lekarskiej. Jej autorka, Anna Wyszyńska, była pacjentka Chazana chce, by członkowie Izby odwołali profesora z pełnionych przez niego obecnie funkcji. Pod petycją podpisało się już blisko 14 tys. osób.