Szojgu odwiedził okupowaną Ukrainę? Jest nagranie
Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu odwiedził okupowaną część Ukrainy – tak wynika z komunikatów rządowej agencji RIA Novosti. W rzekomej podróży miał mu towarzyszyć szef Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow.
Informacje o wyjeździe ministra do "strefy operacji specjalnej", jak Rosjanie nazywają okupowaną Ukrainę, agencja RIA-Novosti podała w sobotę rano.
Najpierw Szojgu miał spotkać się w kwaterze Połączonych Sił Zbrojnych Rosji z ministrem przemysłu i handlu Denisem Manturowem, a także reprezentantami rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Ordery, pistolety i "gadka szmatka"
Następnie szef rosyjskiego MON miał wręczyć ordery i okolicznościowe prezenty żołnierzom, który walczą na kierunku łymańskim (obwód doniecki).
- Gratuluję wam tych nagród, nagród zasłużonych. Jestem przekonany, że nadal będziecie służyć naszemu krajowi i naszej sprawie z wiarą i prawdą. Życzę wam zwycięstwa, zdrowia i abyście wszyscy wrócili do domu żywi! - przemawiał Szojgu.
Następnie wręczył oficerom ordery, w tym Krzyże Świętego Jerzego i medale "Za Męstwo". Oficerowie, którzy wykazali się na froncie osobistą odwagą, otrzymali spersonalizowaną broń - pistolety Jarygina.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Podczas dosyć sztywnej rozmowy Szojgu dopytywał żołnierzy, czy zmagają się już z czołgami Leopard. - Nie, towarzyszu ministrze obrony, nie mamy tego szczęścia - odpowiedział mu jeden z zebranych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężna eksplozja pod Donieckiem. Rosyjska pozycja zrównana z ziemią
Jedynym źródłem informującym o wizycie Szojgu i Gierasimowa w Ukrainie są depesze i nagrania oficjalnych kremlowskich agencji, więc nie wiadomo, czy obaj panowie faktycznie byli w okupowanej Ukrainie, czy była to jedynie inscenizacja.
Źródło: RIA-Novosti
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski