Szlabany na A1 podniesione, więc kierowca przejechał. Na końcu trasy czekała go niemiła niespodzianka
Skoro szlaban ze znakiem stop był podniesiony, jak w ruchliwe wakacyjne weekendy, to pan Łukasz myślał, że będzie mógł przejechać przez A1 bez pobierania biletu. I za darmo. Nic z tego. Na końcu musiał zapłacić pięć razy więcej niż normalnie.
23.10.2017 15:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od czasu do czasu - głównie w ciepłe letnie weekendy, gdy sznur aut ciągnie nad morze - bramki na autostradzie A1 są podnoszone. Wówczas za przejazd płacić nie trzeba. Operator drogi dogaduje się w tej sprawie z państwem, a wszystko po to, by podróżni nie musieli tkwić w wielokilometrowych korkach.
Szlabany były również podniesione w miniony piątek, więc pan Łukasz bez zastanowienia przejechał punkt, w którym należy pobrać bilet - opisuje portal trójmiasto.pl. Tyle tylko, że gdy dojechał do węzła Swarożyn, to czekał już na niego opuszczony szlaban. Na nic były tłumaczenia, że w Gdańsku nikt go nie zatrzymywał. Kierowca musiał zapłacić 25 zł, choć normalnie przejazd tym odcinkiem to wydatek nie całych 5 zł. Mężczyzna wprost stwierdził, że czuje się oszukany.
Inaczej tę sytuację widzi zarządca A1. Jego przedstawicielka przestrzega przed jazdą bez biletu.
- Szlaban nie jest niezbędnym do zatrzymania elementem infrastruktury, a jedynie ją wspomaga. O konieczności zatrzymania informuje znak b-32 "pobór biletu", a także sygnalizator drogowy, który w przypadku braku poboru biletu wyświetlał światło czerwone. Dopiero zmiana na zielone pozwala na odjazd spod podajnika - wyjaśnia pytana przez portal Anna Kordecka, rzeczniczka prasowa pomorskiego odcinka A1.
Rzeczniczka drogi dodaje również, że podniesione szlabany to stosowana od kilku lat praktyka, która pozawala na płynniejszy przejazd autostradą.