Szkoły rodzenia pod specjalnym nadzorem
Ministerstwo Zdrowia chce uporządkować zasady działania szkół rodzenia. Ale odgórne regulacje mogą zlikwidować różnorodność i wolny rynek tych placówek, ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna".
26.03.2010 | aktual.: 26.03.2010 11:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziś działa w Polsce blisko 400 takich szkół. Z ich usług korzysta blisko 25% przyszłych rodziców. Jednak resort zdrowia obawia się, że zamiast nieść fachową pomoc, coraz częściej stają się one jedynie sposobem na zarabianie pieniędzy. - Należy więc uporządkować, kto może taką szkołę prowadzić oraz zunifikować programy nauczania - twierdzi konsultant mazowiecki w dziedzinie ginekologii i położnictwa prof. Mirosław Wielgoś.
Ale Anna Otffinowska z Fundacji "Rodzić po ludzku", ostrzega, iż zunifikowanie szkół sprawi, że zatracą one swój indywidualny charakter. Dziś przyszli rodzice mogą iść do szkoły, która zachwala taniec brzucha jako sposób na lepszy poród. Inna uważa, że najlepsza jest joga, ćwiczenia na basenie, muzykoterapia czy medytacja. - Ministerstwo jest nadgorliwe. Nie słyszałam, aby był jakiś problem z poziomem nauczania czy nieuczciwością szkół - mówi Otffinowska.
"DGP" pisze, że lepiej niż ministerialne paragrafy poziomu szkół pilnują same klientki. Jeśli szkoła nie spełnia ich oczekiwań, krytyczne opinie na jej temat natychmiast zalewają portale internetowe. Na dłuższą metę taka szkoła nie ma szans na rynku, bo w tzw. maglu przyszłe mamy szukają właśnie takich informacji.