Szkolne lektury wyleczą z depresji i narkomanii?
"Dżuma" Alberta Camusa to lek na narkomanię, "Kubuś Puchatek" uczy optymizmu, a "Don Kichot" Cervantesa determinacji w dążeniu do celu. W małopolskich szkołach nauczyciele odkrywają biblioterapię, czyli sztukę leczenia książką. Specjaliści nie mają wątpliwości - to doskonała pomoc dla uczniów. Dr Krzysztof Gerc, dyrektor poradni psychologiczno-pedagogicznej w Skawinie, pracuje nad tym, by upowszechnić biblioterapię w szkołach.
12.12.2008 | aktual.: 12.12.2008 09:09
Organizuje specjalne konferencje o terapii literaturą. - To metoda znana w psychologii od dawna - mówi Gerc. - Chcemy, by mogli z niej korzystać nauczyciele. Do pracy z książką przekonuje też pedagogów Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczne. W całym kraju odbywają się specjalne kursy. - Robimy wszystko, żeby jak najwięcej nauczycieli wiedziało, na czym polega ta metoda - mówi dr Lidia Ippoldt z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Biblioterapia to działanie na osobowość za pomocą literatury. Pomaga m.in. zmienić podejście do problemów, złagodzić agresję, zapobiegać uzależnieniom i leczyć je. Nie potrzeba do tego żadnych specjalnych lektur. - To książki, które stoją na domowych i szkolnych półkach - wyjaśnia Ippoldt. Uczeń czytając utożsamia się z bohaterem, odkrywa, w jaki sposób może sobie poradzić z własnymi problemami. Na przykład "Akademia Pana Kleksa" Jana Brzechwy może pomóc dzieciom w akceptacji samego siebie, w tym również swojego wyglądu. - Nie wystarczy oczywiście tylko przeczytać książki - mówi Gerc.
- Nauczyciel musi przygotować specjalne zajęcia. Jak mogłaby wyglądać lekcja z "Akademią" w roli głównej? Dzieci razem z nauczycielem czytają fragment o piegach bohatera. Zastanawiają się, czy można się śmiać z własnych wad. A może są to zalety? Gerc podkreśla, że na takie zajęcia nie trzeba przeczytać całej książki. - Nie chodzi o to, żeby zmuszać do czytania, ale żeby zachęcić i wzbudzić ciekawość - podkreśla. Anna Krzystoń, bibliotekarka ze Szkoły Podstawowej nr 11 w Nowym Targu, prowadzi już zajęcia biblioterapeutyczne. Dobiera książki do określonych problemów.
- Na przykład utwory Hansa Christiana Andersena są świetne dla nadpobudliwych uczniów - mówi Krzystoń. Literaturę można też wykorzystywać w pracy w szkołach specjalnych lub ośrodkach dla osób niepełnosprawnych. W Tarnowie z biblioterapii korzystają podopieczni Warsztatów Terapii Zajęciowej. - Każde spotkanie jest poświęcone innemu tematowi. Punktem wyjścia do dyskusji są fragmenty książek - mówi Mariola Góra, która prowadzi zajęcia. - Niepełnosprawni zawsze bardzo przeżywają to, o czym czytam. Dla wielu to rodzaj psychicznego wsparcia, mogą uwolnić tłumione w sobie emocje.
- Zawsze się identyfikuję z bohaterami książek i cieszę się, kiedy ich przygody dobrze się kończą. Dużo lepiej się wtedy czuję - mówi Andrzej Słonina, który bierze udział w zajęciach. Według specjalistów, wiele lektur szkolnych czy znanych książek dla dzieci i młodzieży można wykorzystać do biblioterapii. "Romeo i Julia" Williama Szekspira pomaga w trudnych relacjach z rodziną, a "Dżuma" Alberta Camusa może uchronić przed nałogami lub sektą.
Dyrektor poradni w Skawinie za biblioterapeutyczne książki uważa też... dzieła Sołżenicyna oraz "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego. Według Gerca mogą one zniechęcić młodzież do sięgania po alkohol lub narkotyki. - W tych dziełach uczniowie czytają o bohaterach, którzy są wierni swoim zasadom bez względu na okoliczności - wyjaśnia. - To pokazuje im, że gdy coś jest nie tak, nie muszą szukać ucieczki w używkach. Okazuje się jednak, że tworzenie terapeutycznych dzieł nie jest najważniejszą pisarską ambicją. - Nie zastanawiam się nad takim odbiorem moich książek - mówi Sławomir Shuty, krakowski pisarz, autor m.in. "Zwału". - Pisanie to rodzaj sztuki, a sztuka nie powinna być zaangażowana.
Edyta Tkacz