Szkolenie korespondentów wojennych
Fotoreportaż WP
Tak wygląda szkolenie korespondentów wojennych
Zachowanie się w sytuacjach zagrożenia, współdziałanie z żołnierzami, ratowanie życia, podstawy samoobrony, nocny marsz na azymut oraz najważniejsze - przetrwanie w warunkach izolacji, to tylko niektóre elementy kursu dla kandydatów na korespondentów wojennych, który odbył się w kieleckiej Bukówce.
Przez 5 dni 13 dziennikarzy z całej Polski uczyło się, jak przygotować się do wyjazdu w rejon konfliktu zbrojnego. Wśród nich był także nasz fotoreporter Łukasz Szełemej.
Oto jego fotorelacja.
Oprac: mg
Atak na konwój, uprowadzenie
Celem kursu, gdzie wszystko odbyło się na poważnie, było przygotowanie dziennikarzy do pracy z Polskimi Siłami Zbrojnymi na misjach pokojowych i stabilizacyjnych.
Program szkolenia teoretyczno-praktycznego obejmował zasady udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, zachowania się podczas ostrzału w otwartym terenie, ataku na konwój, uprowadzenia i przebywania w niewoli oraz akcji uwalniania zakładników.
Kamizelka kuloodporna i kevlarowy hełm
Kursanci zostali zakwaterowani w bazie przypominającej tę prawdziwą np. w Afganistanie. Każdy dziennikarz otrzymał na czas kursu kamizelkę kuloodporną oraz kevlarowy hełm, z którymi nie rozstawał się przez cały dzień. Pobudką był alarm bojowy, informujący, że baza została zaatakowana.
Zajęcia w terenie
Każdy dzień, po części teoretycznej, kończyły zajęcia w terenie, podczas których trzeba było wykorzystać pozyskaną wiedzę do zadań.
"Każdy z nas ma tylko jedno życie"
- Każdy z nas ma tylko jedno życie - mówili obecni na miejscu żołnierze. Wyciągnięcie rannego kierowcy z auta i przetransportowanie go do helikoptera, udział w rozmowach z lokalną ludnością pod lufami karabinów, atak z moździerzy czy wjechanie na minę pułapkę pokazywały, że każda decyzja, słowo, czy niestosowanie się do poleceń żołnierza-opiekuna mogą zaważyć na życiu całego zespołu.
"Czy chcę jechać na wojnę?"
O świcie do obozowiska przyjechali Hammerami żołnierze, aby przetransportować wszystkich do bazy. Konwój został ostrzelany, a dziennikarze z opaskami na oczach i skutymi z tyłu rękoma uprowadzeni. Kilka godzin w izolacji, klęczenie na posadzce z taboretem na plecach, odpowiadanie na pytania przy huku strzałów z broni dały wielu korespondentom odpowiedź na pytanie "Czy chcę jechać na wojnę".
Polewanie zimną wodą, przykuwanie do zawieszonego na suficie łańcucha
Polewanie zimną wodą, przykuwanie do zawieszonego na suficie łańcucha czy rozmowa z nożem na gardle były tak realistyczne, że trudno było o tym zapomnieć przez kilka kolejnych dni.
Uwięzieni zostali w końcu odbici przez wojsko i zgodnie z procedurami każdy dziennikarz został zidentyfikowany i opatrzony.
Zmęczeni i głodni dziennikarze zostali na noc w lesie
W najlepszym czasie zadanie wykonała kielecko-szczecińska drużyna w składzie Karolina Ziewiecka i Mateusz Iskra z TVP Kielce oraz nasz fotoreporter Łukasz Szełemej. Po krótkim podsumowaniu ćwiczenia mokrzy, zmęczeni i głodni dziennikarze zostali na noc w lesie. Schronienie każda drużyna musiała wykonać sama, a do podgrzania posiłku trzeba było rozpalić ognisko.
Kurs dla dziennikarzy
Zajęcia poprowadzili doświadczeni instruktorzy wojskowi oraz dziennikarze - wielokrotni korespondenci pracujący w rejonach działania PKW. Kurs dla dziennikarzy - kandydatów na korespondentów w rejonach misji pokojowych i stabilizacyjnych zorganizowało Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach przy współpracy z Departamentem Prasowo-Informacyjny Ministerstwa Obrony Narodowej.