PolskaSzkodliwe chemikalia w ekologicznych, jednorazowych naczyniach. "W co drugim talerzu"

Szkodliwe chemikalia w ekologicznych, jednorazowych naczyniach. "W co drugim talerzu"

Bambusowe i papierowe naczynia, które mają być alternatywą dla znikających z rynku UE plastików jednorazowego użytku, mogą zawierać szkodliwe toksyny – wynika z najnowszego raportu unijnych organizacji konsumenckich.

Szkodliwe chemikalia w jednorazowych naczyniach
Szkodliwe chemikalia w jednorazowych naczyniach
Źródło zdjęć: © dw
Katarzyna Bogdańska

3 lipca w całej UE wchodzi w życie zakaz wprowadzania do obrotu niektórych plastików jednorazowego użytku. Chodzi o 10 najczęściej stosowanych produktów tego typu, w tym plastikowych naczyń, sztućców, mieszadełek i słomek. Przedmiotów tych używa się jedno- lub kilkukrotnie po czym wyrzuca. Problem w tym, że tworzywa, z których są wykonane nie nadają się do recyklingu i zanieczyszczają środowisko.

I chociaż w czasie pandemii plastik chwilowo wrócił do łask, bo sporo restauracji i sklepów zaczęło pakować pożywienie w jednorazówki, to statystyki pokazują, że konsumenci coraz częściej z niego rezygnują. Z ubiegłorocznych badań unijnej opinii społecznej wynika, że już 45 proc. Europejczyków unika kupowania jednorazowych naczyń z plastiku. Dlatego też wielu producentów przestawiło się na produkcję opakowań wykonanych z tworzyw naturalnych, w tym bambusa, papieru, liści palmowych, trzciny cukrowej czy drewna. Raport unijnych organizacji konsumenckich ujawnia jednak, że niektóre bionaczynia wcale nie są takie ekologiczne, na jakie wyglądają.

Chemia w co drugim talerzu

Z badań przeprowadzonych przez organizacje konsumentów z czterech krajów UE: Włoch, Danii, Hiszpanii i Francji wynika, że połowa z ekologicznych naczyń jednorazowego użytku zawiera szkodliwe chemikalia, zaś część wcale nie jest biodegradowalna. Do testów wysłano łącznie 57 produktów, w tym 23 rodzaje misek i talerzy wykonanych z włókien naturalnych, jak bambus i trzcina cukrowa, 18 rodzajów słomek papierowych i 16 rodzajów talerzy i misek z liści palmowych. Analiza wykazała, że co drugi produkt (53 proc.) zawierał jedną lub więcej szkodliwą substancję chemiczną powyżej dopuszczalnych limitów, a dodatkowe 21 proc. na granicy normy.

Chodzi tu głównie o takie substancje jak związki perfluorowane (PFAS), które są chętnie wykorzystywane w produkcji opakowań na żywność, ponieważ są odporne na działanie wody i tłuszczu i się nie plamią. PFAS są jednak szkodliwe dla zdrowia, mogą zaburzać układ hormonalny, powodować wady wrodzone, a nawet raka. Bywają też nazywane "wiecznymi chemikaliami” ponieważ trwale zanieczyszczają środowisko. Obecność tych związków wykazano w 41 badanych produktach, z czego w 21 w ilości przekraczającej normę, głównie w przypadku naczyń bambusowych i z trzciny oraz w niektórych kartonowych słomkach. Dodatkowo część badanych produktów zawiera rakotwórcze chloropropanole, czyli chemiczne zanieczyszczenia, powstające np. podczas produkcji opakowań papierowych oraz pestycydy, wykorzystywane przy uprawach np. trzciny cukrowej lub przy przetwarzaniu surowych włókien.

Naukowcy dowodzą, że zawarte w opakowaniach toksyczne związki mogą migrować do żywności i gromadzić się w ludzkim ciele. Co prawda – jak zauważają autorzy raportu – żaden z badanych produktów nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia konsumenta, zwłaszcza że mowa tu o naczyniach jednorazowego lub krótkotrwałego użytku, niemniej jednak naraża go na kontakt ze szkodliwymi substancjami.

- Jednorazowe plastikowe kubki i talerze już niedługo przejdą do historii, więc to normalne, że tworzywa roślinne lub papierowe zyskują na popularności wśród konsumentów. To świetnie, że UE w końcu zdecydowała się wyplenić plastik, teraz powinna wyplenić toksyny z jego alternatyw – mówi Monique Goyens, dyrektor generalna unijnej organizacji konsumentów BEUC.

Producenci wprowadzają w błąd

Organizacje zarzuciły także niektórym producentom, że celowo wprowadzają w błąd konsumentów reklamując swoje produkty jako "naturalne” i "przyjazne środowisku”. Tymczasem przeczą temu wyniki badań, bo skoro w 41 z przetestowanych bionaczyń znalazły się "wieczne chemikalia”, to nie można ich promować jako łatwo rozkładające się lub nadające na kompost.

- Etykiety zachwalające produkty jako "naturalne” czy "przyjazne środowisku” nie mogą być stosowane wobec opakowań, zawierających szkodliwe chemikalia. Takie fałszywe reklamy powodują tylko zamieszanie wśród konsumentów i utrudniają im wybór faktycznie ekologicznych talerzy, słomek lub misek. Zresztą sam fakt, że wiele zastępujących plastik opakowań zawiera "wieczne chemikalia” pokazuje tylko niestety, że jedna szkodliwa substancja została zastąpiona drugą – powiedziała Goyens.

Unijne organizacje wskazują, że tak jak wykorzystywanie plastiku w UE jest już od dawna uregulowane, tak wobec "ekologicznych" opakowań, zwłaszcza tych które mają kontakt z żywnością, takich regulacji brakuje.

Dlatego BEUC zaapelował do UE, że zaostrzyła przepisy dotyczące materiałów mających kontakt z żywnością i wprowadziła osobne zapisy wobec opakowań wyprodukowanych z naturalnych tworzyw, jak bambus, trzcina cukrowa czy liście palmowe. Organizacja chce także, żeby UE zabroniła producentom bezpodstawnego promowania produktów jako ekologiczne, jeśli nie posiadają oni na to stosownych certyfikatów, i "oczyściła” rynek z tego typu reklam i etykiet.

Przeczytaj także:

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)