Szkocja: śmigłowiec spadł na dach pubu w Glasgow, kilkadziesiąt osób rannych
Co najmniej 6 osób zginęło, a ponad 30 zostało rannych w wyniku katastrofy helikoptera, który w piątek wieczorem spadł na dach pubu w Glasgow. Dużo osób jest jeszcze uwięzionych w rumowisku - poinformowały w sobotę władze. Świadkowie twierdzą, że wewnątrz pubu było ok. 120 osób. Policja poinformowała, że w śmigłowcu były 3 osoby.
30.11.2013 | aktual.: 30.11.2013 10:37
Śmigłowiec spadł na popularny wśród mieszkańców Glasgow pub "The Clutha" przy ulicy Stockwell, w pobliżu brzegu rzeki Clyde. Nie doszło do wybuchu, ale jednopiętrowy budynek został poważnie uszkodzony. Część dachu budynku zawaliła się.
Służby ratunkowe podały, że utrzymują kontakt z uwięzionymi osobami i podejmują wszelkie niezbędne działania, aby je uwolnić. Wciąż jednak nie wiadomo ile jest ofiar katastrofy i jaki jest ich stan.
Szkocka policja poinformowano, że na pokładzie maszyny Eurocopter EC 135 T2 znajdowały się trzy osoby - dwóch oficerów policji i cywilny pilot.
W akcji ratunkowej bierze udział ok. 40 strażaków i 15 wozów gaśniczych ze specjalistycznym sprzętem oraz policjanci i ochotnicy. Trwa przeszukiwanie ruin. Miejsce wypadku otoczono kordonem w celu ułatwienia akcji ratunkowej. Równocześnie policja odmówiła potwierdzenia jakichkolwiek informacji dotyczących ofiar.
Do katastrofy doszło o godz. 22.25 czasu lokalnego (23.25 czasu polskiego) na początku weekendu.
Pierwszy minister (premier) Szkocji Alex Salmond oświadczył, że "wobec katastrofy tej skali musimy być przygotowania na ofiary śmiertelne". Potwierdził, że śmigłowiec należał do policji.
Deputowany do parlamentu brytyjskiego Jim Murphy powiedział, że wiele osób zostało rannych. W akcji ratunkowej bierze udział ok. 40 strażaków i 15 wozów gaśniczych ze specjalistycznym sprzętem oraz policjanci i ochotnicy. Przeszukują oni budynek w poszukiwaniu ofiar i wyprowadzają ludzi na zewnątrz.
Świadkowie twierdzą, że wewnątrz pubu było ok. 120 osób. Część z nich zdołała wydostać się na zewnątrz o własnych siłach. Nie wiadomo jednak ile osób zostało zablokowanych przez zawalone fragmenty konstrukcji.
- Nie mogę uwierzyć w to co się stało. W pewnym momencie usłyszałem nierówno pracujący silnik a gdy spojrzałem w górę zobaczyłem spadający jak kamień helikopter. Spadał z dużą szybkością, ale wydawało się, że pilot usiłuje wykonać zwrot. Nie było jednak wybuchu, ani kuli ognia - powiedział Gordon Smart z dziennika "The Scottish Sun".
Brytyjski premier David Cameron przekazał na Twitterze wyrazy współczucia poszkodowanym w wyniku wypadku.
Do katastrofy, której przyczyny jeszcze nie ustalono, doszło w dniu, w którym Szkoci świętują narodowe święto, dzień św. Andrzeja, który jest patronem tego kraju.