Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy leci do Kijowa
Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy leci dziś do Kijowa, by rozmawiać o kryzysie na Ukrainie. Unia nie uznała plebiscytów niepodległościowych zorganizowanych wczoraj we wschodniej części kraju.
Spotkania w Kijowie mają być poświęcone sytuacji na Ukrainie przed wyborami prezydenckimi zaplanowanych na 25 maja. Według Unii Europejskiej, te wybory będą kluczowe dla stabilizacji Ukrainy pogrążonej w kryzysie politycznym i gospodarczym. Coraz częściej padają jednak oskarżenia, że Moskwa próbuje nie dopuścić do wyborów, wspiera rosyjskich separatystów i zaognia sytuację na Ukrainie.
Wczorajsze plebiscyty niepodległościowe w obwodach donieckim i ługańskim nie zostały przez Unię uznane. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Maja Kocijanczicz powiedziała, że "tego typu głosowania w ogóle nie powinny mieć miejsca, nie mają demokratycznej legitymizacji, są nielegalne i mogą tylko pogorszyć sytuację". Szef Rady Europejskiej ma rozmawiać w Kijowie o próbach stabilizacji sytuacji oraz o pomocy finansowej dla Ukrainy w wysokości 11 miliardów euro w najbliższych latach. Herman Van Rompuy odwiedzi Kijów dzień przed wizytą w Brukseli ukraińskiego rządu. j części kraju.
Spotkania w Kijowie mają być poświęcone sytuacji na Ukrainie przed wyborami prezydenckimi zaplanowanych na 25 maja. Według Unii Europejskiej, te wybory będą kluczowe dla stabilizacji Ukrainy pogrążonej w kryzysie politycznym i gospodarczym. Coraz częściej padają jednak oskarżenia, że Moskwa próbuje nie dopuścić do wyborów, wspiera rosyjskich separatystów i zaognia sytuację na Ukrainie.
Wczorajsze plebiscyty niepodległościowe w obwodach donieckim i ługańskim nie zostały przez Unię uznane. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Maja Kocijanczicz powiedziała, że „tego typu głosowania w ogóle nie powinny mieć miejsca, nie mają demokratycznej legitymizacji, są nielegalne i mogą tylko pogorszyć sytuację”. Szef Rady Europejskiej ma rozmawiać w Kijowie o próbach stabilizacji sytuacji oraz o pomocy finansowej dla Ukrainy w wysokości 11 miliardów euro w najbliższych latach. Herman Van Rompuy odwiedzi Kijów dzień przed wizytą w Brukseli ukraińskiego rządu.
Unia Europejska wprowadza kolejne sankcje
W związku z kryzysem na Ukrainie Unia Europejska ponownie rozszerzy sankcje. Tym razem na czarnej liście liczącej 48 nazwisk ma się znaleźć kolejnych 15 osób z Rosji i Ukrainy, oraz co najmniej dwie firmy z Krymu. Decyzję mają podjąć ministrowie spraw zagranicznych Wspólnoty na spotkaniu w Brukseli.
Większość osób objętych sankcjami to prorosyjscy separatyści, a wśród nich między innymi mer Słowiańska. Firmy objęte sankcjami to te z Krymu, które po aneksji zostały nielegalnie skonfiskowane. Mimo oskarżeń pod adresem Moskwy o wspieranie separatystów, na czarną listę nie zostaną wpisani czołowi rosyjscy politycy, najbliżsi współpracownicy Władimira Putina, ani także rosyjskie firmy. Wciąż nie ma również zgody na sankcje gospodarcze wobec Rosji.
W Unii jest grupa państw niechętna mocniejszej reakcji, która powołuje się na niedawne deklaracje Władimira Putina i mówi, że trzeba dać szansę dyplomacji.
- Niektóre kraje nigdy nie reagowały ze szczególnym entuzjazmem na sankcje wobec Rosji, bo obawiały się pogorszenia relacji handlowych i strat gospodarczych. Dlatego teraz chwytają się kurczowo każdych słów Putina. Tylko że jemu nie można ufać - powiedziała Polskiemu Radiu ekspertka Centrum Polityki Europejskiej Amanda Paul.
Rosyjski prezydent deklarował ostatnio, że wypełni postanowienia z Genewy. Mówił o wycofaniu wojsk znad granicy z Ukrainą, czego NATO jednak nie potwierdziło i wzywał do odłożenia plebiscytów niepodległościowych w obwodach na wschodzie Ukrainy, czego prorosyjscy separatyści nie zrobili.