Szef policji: chcemy konfrontacji z Olewnikami
KGP szuka rozwiązania umożliwiającego przeprowadzenie konfrontacji między Danutą Olewnik a policjantami, którzy obserwowali przekazanie okupu porywaczom jej brata. Szef policji Andrzej Matejuk powiedział, że jest przekonany, że do konfrontacji dojdzie.
- W tej chwili Biuro Prawne i Biuro Kryminalne KGP bardzo dokładnie to analizują. Chodzi o to, by usunąć przeszkodę prawną (funkcjonariusze działają "pod przykryciem") - powiedział Matejuk. Dodał, że w najbliższych dniach policja powinna przesłać MSWiA swoją opinię w tej sprawie.
"To nie jest tak, że nie ma dobrej woli ze strony policji ani prokuratury. Szukamy takiego rozwiązania, by do konfrontacji doszło" - zapewnił Matejuk. - Będziemy starali się zachować środki ostrożności, bo z pewnych względów ci policjanci występują w sprawie jako świadkowie incognito. Nie będziemy chcieli dopuścić do sytuacji, żeby im zagrażało niebezpieczeństwo - dodał.
Jak podkreślił, funkcjonariusze działający "pod przykryciem" muszą mieć pewność, że "prawo ich w jakimś zakresie chroni". - Ale to nie znaczy, że może to być ze szkodą dla postępowania przygotowawczego, czy ze szkodą dla wyjaśnienia wszystkich okoliczności. Ta sprawa jest wyjątkowa i niewykluczone, że indywidualnie podejmiemy decyzję, która umożliwi przeprowadzenie tej konfrontacji - dodał komendant.
MSWiA zwróciło się do KGP o opinię w tej sprawie po tym, jak gdańska prokuratura apelacyjna wystąpiła ponownie do resortu o umożliwienie konfrontacji. Jeszcze we wtorek minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapowiadał w TVN24, że do konfrontacji dojdzie, a to w jaki sposób zostanie przeprowadzona, znajdzie się w odpowiedzi premiera na list ojca zamordowanego Krzysztofa Olewnika - Włodzimierza Olewnika.
W ubiegłym tygodniu "Dziennik Gazeta Prawna" podał, że prawnicy rodziny Olewników negocjują z MSWiA w sprawie konfrontacji. Według gazety, resort chce się na nią zgodzić, ale bez ujawniania personaliów funkcjonariuszy. Prokuratorzy i policjanci twierdzą jednak, że prawo takiej konstrukcji nie przewiduje.
Danuta Olewnik: funkcjonariusze nie pojechali nawet na miejsce wyrzucenia okupu
Dwa tygodnie temu siostra Krzysztofa, Danuta Olewnik-Cieplińska zeznawała przed komisją śledczą. Powiedziała m.in., że największy żal do policji ma za to, iż funkcjonariusze nie pojechali nawet na miejsce wyrzucenia okupu, by zabezpieczyć ślady.
Chodzi o wydarzenia z końca lipca 2003 r. Olewnik-Cieplińska wraz z mężem zrzucili torbę z 300 tys. euro z warszawskiej Trasy Armii Krajowej na przebiegającą pod nią ulicę Gwiaździstą. Ze strony policji porywaczy obserwowali w tym czasie funkcjonariusze z Wydziału Techniki Operacyjnej.
- Potem dowiedziałam się, że nadzorujący rzekomo tego dnia całą operację zabezpieczenia okupu policjant Remigiusz M., gdy do niego dzwoniłam, był w swoim domu - powiedziała. Przyznała, że jej i męża wersja tych zdarzeń różni się od tej podawanej przez policjantów, ale ich konfrontacja jest niemożliwa, bo miało się na to nie zgodzić MSWiA.
W tej sprawie listu do premiera skierował ojciec Krzysztofa. Napisał m.in., że "MSWiA kryje ludzi", którzy zeznawali niezgodnie z prawdą w sprawie przekazania okupu i sporządzali nieprawdziwe dokumenty. - Tam, gdzie jest konieczność odtajnienia danych osobowych i dokumentów z tej operacji - MSWiA nie wydaje na to zgody. W mojej opinii tym samym ochrania się tych funkcjonariuszy, którzy być może są decydentami oraz wspólnie z bandytami przeprowadzają akcje przekazania okupu" - napisał.
Tuż po tym rzeczniczka MSWiA poinformowała, że poprzedni szef resortu zwolnił z obowiązku zachowania tajemnicy służbowej tych policjantów, którzy obserwowali przekazanie okupu, oraz że zostali oni przesłuchani przez prokuraturę w charakterze świadków incognito. Potwierdził to rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Krzysztof Trynka.
Wyjaśnił on, że śledczy chcieli (na wniosek pełnomocnika rodziny Olewników) przeprowadzić konfrontację policjantów m.in. z Olewnik-Cieplińską, ale takie czynności mogłyby zostać przeprowadzone jedynie w warunkach zniesienia statusu świadka incognito.
Krzysztofa Olewnika porwano w październiku 2001 r. Miesiąc po odebraniu okupu przez porywaczy mężczyzna został zamordowany. Miejsce ukrycia jego zwłok wskazał Sławomir Kościuk, który pomagał Robertowi Pazikowi w uduszeniu ofiary. Ciało znaleziono w październiku 2006 r. w miejscowości Różan (Mazowieckie).
Trwa badanie DNA ciała Krzysztofa Olewnika
Obecnie trwa ponowne badanie DNA ciała ekshumowanego z grobu Olewnika. Ekshumację przeprowadzono na wniosek rodziny. W zeszłym tygodniu pełnomocnik rodziny mec. Ireneusz Wilk oświadczył, że na obecnym etapie postępowania oraz badań z zakresu medycyny sądowej nie pojawiły się okoliczności mogące poddawać w wątpliwość wcześniejsze ustalenia, dotyczące tożsamości szczątków Krzysztofa Olewnika. Wyniki badań mają być znane w marcu.
W sprawie porwania i zabójstwa Olewnika płocki sąd okręgowy 31 marca 2008 r. skazał 10 oskarżonych. Kary dożywocia wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo. Obaj już nie żyją - zostali znalezieni powieszeni w celi płockiego Zakładu Karnego: Kościuk w kwietniu 2008 r., a Pazik w styczniu 2009 r. Dwa odrębne śledztwa w sprawie ich śmierci prowadzi Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.
Pozostałych ośmioro oskarżonych o udział w porwaniu bądź pomoc w przetrzymywaniu uprowadzonego sąd skazał na kary od roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności. Szef grupy porywaczy - Wojciech Franiewski - w czerwcu 2007 r. popełnił samobójstwo w Areszcie Śledczym w Olsztynie. Prokuratura zamierzała przypisać mu tzw. sprawstwo kierownicze.
W 2007 roku olsztyńska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo, w którym ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. W maju 2008 r. sprawa została przeniesiona do Gdańska.