Szef MSZ Ukrainy o żądaniach Putina. "Czas nazwać rzeczy po imieniu"
Czas nazwać rzeczy po imieniu - twierdzi szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. - Żądania Putina są bezprawne i zagrażają międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu - ocenił.
W połowie grudnia MSZ Rosji opublikowało projekt traktatu z USA. Kluczowy ma być dla Moskwy artykuł 4., który głosi: "Stany Zjednoczone Ameryki zobowiązują się do wykluczenia dalszego rozszerzania Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego na kierunku wschodnim i do odmowy przyjęcia do Sojuszu państw należących wcześniej do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich".
Co więcej, zgodnie z tym artykułem USA miałyby zobowiązać się do nietworzenia "baz wojskowych na terytorium państw" należących wcześniej do ZSRR i niebędących członkami NATO oraz do niewykorzystywania "ich infrastruktury do prowadzenia jakiejkolwiek działalności wojskowej". USA mają też nie rozwijać współpracy wojskowej z tymi krajami.
Rosja zaproponowała też, by kraje członkowskie NATO zobowiązały się, iż "rezygnują z prowadzenia wszelkiej działalności wojskowej na terytorium Ukrainy, a także innych państw Europy Wschodniej, Zakaukazia i Azji Centralnej".
- Czas nazwać rzeczy po imieniu. Putin wymaga od USA, NATO i UE uznania strefy wpływu Rosji, do której należałyby suwerenne sąsiednie państwa. Ale zimna wojna dawno się zakończyła, a wraz z nią strefy wpływu - napisał na swoim profilu na Twitterze szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Według niego żądania rosyjskiego prezydenta są "bezprawne i zagrażają międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu".
W poniedziałek Kułeba weźmie udział w posiedzeniu Komisji NATO-Ukraina w Brukseli. Tego samego dnia w Genewie odbywają się amerykańsko-rosyjskie rozmowy w ramach dialogu o stabilności strategicznej. Nadzwyczajne posiedzenie zwołano z powodu groźby nowej inwazji Rosji na Ukrainę.