Szef MON: niósł pomoc cywilom, jego śmierć - symbolem
St. kpr. Szymon Słowik, jeden z dwóch
żołnierzy, którzy zginęli we wtorek w Afganistanie, został pochowany na cmentarzu w rodzinnej Żabnicy na Żywiecczyźnie
(Śląskie).
Żołnierza pożegnali najbliżsi, setki mieszkańców Żabnicy, a także minister obrony narodowej Bogdan Klich, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak, dowódca wojsk lądowych generał broni Waldemar Skrzypczak i pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego generał broni Mieczysław Stachowiak.
Żałobną mszę świętą odprawił w żabnickim kościele Matki Bożej Częstochowskiej wikariusz generalny biskupa polowego ks. płk Sławomir Żarski.
Oficer prasowy 6. Brygady Desantowo-Szturmowej kpt. Jacek Popławski powiedział, że minister Klich zapewnił rodzinę st. kaprala o solidarności i pamięci. Zebraliśmy się tu, by pożegnać st. kpr. Szymona Słowika, by w najcięższych chwilach być przy jego rodzinie, której śmierć zabrała wszystko oprócz bólu. Nie znajduję słów, które mogłyby teraz pocieszyć bliskich poległego - przekazał słowa ministra kpt. Popławski.
Szef resortu obrony dodał, że Szymon Słowik zginął niosąc pomoc humanitarną cywilom. Jego zdaniem, w ten sposób jego śmierć stała się symbolem naszych czasów.
Uroczystość żałobna odbyła się bez udziału dziennikarzy, o co prosili najbliżsi żołnierza.
St. kpr. Szymon Słowik służył w krakowskim 16 Batalionie Powietrzno-Desantowym, należącym do 6. Brygady Desantowo- Szturmowej. Pośmiertnie został awansowany do stopnia starszego kaprala. Został też odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego.
Szymon Słowik, a także st. szer. Hubert Kowalewski, zginęli 26 lutego. Żołnierze wracali w konwoju z akcji udzielania pomocy humanitarnej. Około 19.15 czasu lokalnego (15.45 czasu polskiego) jeden z jadących w kolumnie pojazdów typu Humvee najechał na minę. Do zdarzenia doszło około 3 km na południowy zachód od bazy Szarana w prowincji Paktika. Na skutek wybuchu ranny został także st. szer. Jacek D.
Szymon Słowik pozostawił żonę i dwoje dzieci.