Szef MON: doniesienia Dukaczewskiego to plotki
W ocenie ministra obrony Aleksandra
Szczygły twierdzenia byłego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych
gen. Marka Dukaczewskiego o zatrzymaniach za granicą kilku
znajomych jednej z osób wymienionej w raporcie z weryfikacji WSI -
to plotki.
Jeżeli ktoś w swojej wiedzy opiera się na opiniach czy plotkach, które rozgłasza gen. Dukaczewski, który już kilka razy wprowadzał w błąd władze Rzeczpospolitej i za to ma postępowanie prokuratorskie, to myślę, że nie jest to dobre źródło informacji dla nikogo - powiedział szef MON na konferencji po pożegnaniu żołnierzy GROM-u przed wyjazdem do Afganistanu.
Marek Dukaczewski nie chciał podać szczegółów ani kraju, w którym miało do dojść do zatrzymań. Dotarły do mnie takie informacje, myślę że są wiarygodne - powiedział Dukaczewski. Zaznaczył, że ich nie weryfikował. Według Dukaczewskiego, obce wywiady przez cały weekend musiały czytać raport.
Po ujawnieniu raportu w piątek Dukaczewski mówił, że jest on "nierzetelny i w związku z tym, nie jest wiarygodny". Nie zgadzał się też z zarzutami pod swoim adresem. Dukaczewski został wymieniony w raporcie jako jedna z osób, które ponoszą "szczególną odpowiedzialność" za nieprawidłowości i zaniechania w WSI.
Dukaczewski, szef WSI za rządów SLD (2001-2005), obecnie znajduje się w rezerwie kadrowej MON.
Poznańska prokuratura postawiła Dukaczewskiemu zarzuty w śledztwie, dotyczącym tak zwanej "dzikiej lustracji" płk Mieczysława Tarnowskiego. Gdy w marcu 2004 r. płk Tarnowski, ówczesny wiceszef ABW, został przedstawiony do nominacji generalskiej, jego przełożony szef ABW Andrzej Barcikowski w ostatniej chwili - jak mówił - "ze względów formalnoprawnych" wycofał wniosek o awans, zatwierdzony już przez prezydenta i premiera. Według prasy, awans zablokował Dukaczewski, informując Kancelarię Prezydenta RP, że są materiały świadczące o związkach Tarnowskiego ze służbami wojskowymi PRL. Śledztwo jest tajne, prokuratura nie zdradza szczegółów postępowania.
W lutym ruszył proces cywilny, który Dukaczewski wytoczył Antoniemu Macierewiczowi za jego słowa, że Dukaczewski ponosi współodpowiedzialność za przestępstwa, jakich miały się dopuszczać WSI. Dukaczewski domaga się od Macierewicza przeprosin w mediach za "nieprawdziwe i krzywdzące" sformułowania, naruszające jego dobra osobiste, zaniechania ich dalszego naruszania oraz wpłaty 10 tys. zł na cel dobroczynny.