Szef karpiowego lobby wbija szpilę Biedronce i Lidlowi. "Będą jeszcze żałować"
- Sklepy, które nie będą sprzedawać żywych karpi, zanotują niższe obroty w okresie świątecznym. Polacy są przywiązani do tradycji związanej z zakupem świeżej ryby, a nie tej leżącej dwa tygodnie w lodówce - uważa Zbigniew Szczepański, promotor branży producentów karpia.
W tym roku światopoglądowa wojna o świątecznego karpia zaczęła już na cztery tygodnie przed Wigilią. Dwie największe sieci handlowe Biedronka oraz Lidl zadeklarowały, że podobnie jak w latach ubiegłych, nie będą prowadzić sprzedaży żywych karpi. Przedstawiciele Biedronki powołali się na względy humanitarne i dobrostan ryb. Z kolei Lidl przekonywał, że bardziej opłaca się kupić gotowy filet, bo kupując rybę w całości konsument i tak musi wyrzucić około 50 proc. masy (np. łeb, płetwy, wnętrzności). Pisaliśmy, że oznacza to, iż o świeżego karpia prosto z wody będzie coraz trudniej.
Sprawę skomentował Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp". - Żywy karp jest magnesem przyciągającym klientów na zakupy w okresie świątecznym klientów. Właśnie w tym roku zaobserwowaliśmy powrót karpia do sklepów. Tak zrobiła sieć Auchan, która po latach sprzedaży filetów, poprosiła jednego z dużych hodowców o wznowienie sprzedaży żywej ryby prosto z wody - mówi Wirtualnej Polsce Zbigniew Szczepański. Auchan potwierdził wznowienie sprzedaży żywych ryb w 12 marketach na południu kraju.
Biedronka i Lidl popełniają błąd
Promotor branży karpiowej dodaje, że menedżerowie Auchan nie podjęli takiej decyzji z miłości do polskich producentów, ale licząc na większe przychody z handlu tuż przed Wigilią. Dlatego jego zdaniem Biedronka i Lidl popełniają błąd ulegając presji organizacji ekologicznych. - Z moich nieoficjalnych informacji wynika, że rok temu Biedronka sprzedała o połowę karpi mniej. Owszem jest grupa klientów, która z pośpiechu kupuje gotowe filety i płaty. Zachwyt nad rybą z lodówki przeminął. Najwięcej karpia sprzedaje się żywego lub całości. Konsumenci traktują to jako element tradycji związanej z przygotowaniami do Bożego Narodzeniem - mówi dalej Szczepański.
Przedstawiciel branży hodowców ryb argumentuje, że filety pakowane na tackach mają około 2-tygodniowy termin przydatności do spożycia. O wiele lepsze smakowo jest mięso karpia tuż po ubiciu. - Ryba z lodówki jest wiotka i można palcem zrobić w niej dziurę. To efekt zapoczątkowanego procesu psucia się wiązadeł mięśniowych. Każdy kucharz to potwierdzi - mówi Zbigniew Szczepański.
Zobacz także: Chciał pomóc i w „nagrodę” dostał 500 zł mandatu
Kaufland i Carrefour strażnikami tradycji
Co ciekawe sprzedaż żywych karpi zadeklarowała sieć Kaufland. Wywodzi się z Niemiec i należy do tego samej spółki (Schwarz Group) co Lidl, który sprzedaży żywych ryb nie akceptuje. Żywe karpie będą dostępne w sklepach Carrefour. Menedżerowie tej sieci zapytali o opinię samych klientów. - Nadal znaczna część klientów naszej sieci oczekuje sprzedaży żywego karpia prosto z wody przed świętami. Przygotowaliśmy na ten temat specjalne plakaty edukacyjne, zwracające uwagę na dobrostan zwierząt. We wszystkich naszych sklepach zapewniliśmy opakowania do odpowiedniego, humanitarnego transportu ryby do domu, zgodne z zaleceniami Głównego Lekarza Weterynarii - informuje biuro prasowe Carrefour.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl