Trwa ładowanie...
d47ekxe
18-09-2009 15:10

Szef CBA nie stawił się na procesie dr. G.

Szef CBA Mariusz Kamiński nie stawił się na cywilny proces, jaki kardiochirurg dr Mirosław G. wytoczył dziennikowi "Fakt" za pisanie o nim per "doktor śmierć". Nieobecność tłumaczył koniecznością złożenia pół godziny później zeznań na procesie z Julią Piterą. Kamiński na tym procesie stawił się, spadł on jednak z wokandy z powodu nieobecności innego świadka.

d47ekxe
d47ekxe

Sąd wezwał Kamińskiego na wniosek pozwanego wydawnictwa Axel Springer. Miał zeznawać o konferencji prasowej z lutego 2007 r. z udziałem ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. To tam padły słowa ministra o dr G., któremu przedstawiono zarzut zabójstwa pacjenta (ostatecznie już umorzony), "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".

Następnego dnia prasa obszernie relacjonowała sprawę. W "Fakcie" pisano: "Doktor zabijał w rządowym szpitalu" i "Oto ofiara doktora mordercy". Sąd w Krakowie nakazał Ziobrze przeprosiny. O kardiochirurgu pisano "doktor śmierć" i "bestia nie lekarz".

W trwającym od kilku miesięcy procesie cywilnym dr G., (trwa jego proces karny o przyjmowanie od pacjentów łapówek), domaga się od "Faktu" i wydającego gazetę koncernu Axel Springer Polska przeprosin i 500 tys. zł.

Kamiński był już wzywany kilka razy, a sąd usprawiedliwiał jego nieobecności obowiązkami służbowymi. Prowadząca rozprawę sędzia Monika Dominiak ogłosiła, że rano do sekretariatu sądu wpłynęło pismo szefa CBA z prośbą o wezwanie go na inny termin, z uwagi na to, że na pół godziny po rozpoczęciu procesu dr G. z "Faktem" musi być w innej sali tego samego sądu na rozprawie, którą wytoczył Julii Piterze.

d47ekxe

Pełnomocnik kardiochirurga mec. Adam Kośnik chciał, by w tej sytuacji odstąpić od przesłuchania tego świadka. Prawnik pozwanych, mec. Łukasz Jura był przeciw - podkreślał, że Kamiński ma zeznawać o ważnych dla sprawy okolicznościach konferencji prasowej. Sąd uwzględnił usprawiedliwienie Kamińskiego i wezwał go na następną rozprawę 26 stycznia.

Okazało się jednak, że proces Kamińskiego z Piterą, chwilę po zakończeniu sprawy dr. G. z "Faktem", spadł z wokandy, bo nie stawił się świadek wezwany przez Piterę. Ten proces odroczono do 28 października.

W sprawie kardiochirurga z tabloidem sąd przesłuchał zaś byłego pacjenta dr. G., który po tym, jak kardiochirurga aresztowano, zaangażował się w pomaganie mu. Znali się już wcześniej, bo ten 65-letni mężczyzna działał w środowisku motocyklistów, których kilka lat temu dr G. namówił do honorowego oddawania krwi. - Po wyjściu z więzienia to był strzępek człowieka. Zero kontaktu, nie udawało się z nim nawet nawiązać rozmowy. A wcześniej - otwarty, towarzyski, pomocny, kontaktowy, życzliwy - mówił świadek.

Na jednej z poprzednich rozpraw dziennikarka "Faktu" - współautorka inkryminowanego tekstu - zeznała, że w publikacji użyto ostrych słów, bo to była wyjątkowa sprawa, porównywalna z "łowcami skór" w łódzkim pogotowiu. Pozwana redakcja i wydawca chcą oddalenia powództwa oświadczając, że powoływali się na słowa wysokich urzędników państwowych, "weryfikowane w innych źródłach" w prokuraturze.

d47ekxe

Za podobne sformułowania G. wytoczył proces cywilny "Super Expressowi" i go wygrał. 31 lipca zeszłego roku na pierwszej stronie tej gazety ukazały się przeprosiny redakcji za naruszenie dóbr osobistych kardiochirurga przez przypisanie mu w tytułach artykułów przestępstw w sytuacji, gdy jego wina nie została udowodniona.

Lekarz ze stołecznego szpitala MSWiA przez ponad rok był formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też niemal 50 zarzutów korupcyjnych opiewających na kwotę ok. 50 tys. zł. G. w maju 2007 r. opuścił areszt, w którym spędził trzy miesiące - Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał bowiem, że mimo pięciu miesięcy śledztwa nie wykazano, by zachodziło "duże prawdopodobieństwo", iż umyślnie zabił on pacjenta.

Także prokuratura umorzyła wątek rzekomego zabójstwa i narażenia przez dr. G. na utratę życia innego chorego z powodu "niepopełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu przestępstw". Te wątki są już ostatecznie umorzone, ale pełnomocnik rodzin trzech pacjentów dr. G., którzy zmarli po operacjach zapowiada cywilne pozwy przeciw lekarzowi.

d47ekxe

Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów od grudnia 2008 r. trwa proces, w którym dr G. i jego 20 pacjentów odpowiadają za wręczanie i przyjmowanie łapówek, a dr G. także za mobbing pracowników i molestowanie seksualne. Lekarz nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Większość pacjentów twierdzi zaś, że pieniądze były wyrazem wdzięczności za uratowanie życia ich bliskich. Kilka osób utrzymuje natomiast, że od pieniędzy lekarz uzależniał podjęcie się operacji - czemu oskarżony zaprzecza.

d47ekxe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47ekxe
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj