Szef Agencji Wywiadu przegrał proces z "Przeglądem"
Obecny szef Agencji Wywiadu i były ekspert sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen gen. Zbigniew Nowek prawomocnie przegrał proces cywilny z "Przeglądem", który zarzucił mu, że był on autorem przecieków tajnych materiałów tej komisji do prasy w 2004 r.
19.04.2007 | aktual.: 19.04.2007 15:49
Sąd Apelacyjny (SA) w Warszawie oddalił apelację Nowka od wyroku Sądu Okręgowego (SO) w Warszawie, który w zeszłym roku oddalił pozew Nowka wobec tygodnika.
Nowek żądał od wydawcy tego związanego z lewicą tygodnika oraz jego naczelnego Jerzego Domańskiego przeprosin oraz wpłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny. Wyrok SA jest prawomocny; Nowek może jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego.
W listopadzie 2004 r. "Przegląd" napisał, że Nowek "wynosi z komisji orlenowskiej tajne materiały i - dokonując ich selekcji - podrzuca dziennikarzom". Dodano, że Nowek jest "głównym podejrzanym" w tajnym śledztwie w sprawie przecieków z komisji. Także tygodnik "Nie" napisał wówczas, że po tym, jak do komisji śledczej dotarły stenogramy z podsłuchów podejrzanego o korupcję lobbysty Marka Dochnala, Nowek "obdzwonił 'swoich' dziennikarzy" (proces Nowka z "Nie" wciąż trwa).
SO oddalił pozew, uznając że wprawdzie powód mógł czuć się urażony, ale działanie "Przeglądu" nie było bezprawne. Sąd podkreślił, że o tym, iż Nowek mógł mieć związek z przeciekami, mówili świadkowie, m.in. b. szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski, b. członek komisji śledczej Andrzej Celiński z SdPl oraz kilku dziennikarzy. Według SO, notatka ukazała się w rubryce satyrycznej, a jej autor nie naruszył dziennikarskiej rzetelności, bo działał w obronie interesu społecznego, jakim było poinformowanie opinii publicznej o sprawie przecieków, za które "powód powinien się czuć odpowiedzialny".
Adwokat Nowka odwołał się do SA, domagając się zmiany wyroku i uwzględnienia pozwu. Mec. Ernest Roskowiński podkreślał w czwartek, że tekst był nieprawdziwy, bo Nowek nigdy nie był podejrzany, a autor tekstu nie dochował zasady rzetelności. Utrzymania wyroku chciała pełnomocnik pozwanych mec. Hanna Gajewska-Kraczkowska.
SA utrzymał wyrok I instancji i oddalił apelację, a Nowka obciążył kosztami postępowania apelacyjnego. Według SA, ustalenia SO były prawidłowe. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Orłowska mówiła, że powód wyszedł z błędnego założenia, doszukując się tu nagonki politycznej, co nie jest niczym uzasadnione. Dodała, że świadkowie mówili, iż powód udziela jakichś informacji mediom.
Według sędzi, autor tekstu zrobił wszystko, by dochować staranności; chciał zwrócić uwagę na problem przecieków, który istnieje do dziś, a sformułowanie podejrzany pod adresem Nowka należy rozumieć w sensie potocznym, a nie prawniczym.
Powód jest osobą publiczną, wobec której zakres dopuszczalnej krytyki jest większy a jej ochrona prawna słabsza - tak brzmiała konkluzja uzasadnienia sędzi SA.
Ani Nowek, ani Domański nie stawili się w SA. Po wyroku SO Nowek mówił, że tekst był nierzetelny i kłamliwy, bo nie jest on podejrzany i nigdy nie wynosił tajemnic. Powołał się na zaświadczenie b. szefa komisji Józefa Gruszki, że w chwili publikacji "Przeglądu" Nowek nie miał jeszcze dostępu do żadnych tajemnic komisji. Domański nazywał zaś zachowanie Nowka przykładem ogromnej buty i arogancji.
48-letni Nowek był szefem Urzędu Ochrony Państwa w rządzie Jerzego Buzka - od lutego 1998 r. do października 2001 r. Szefem AW jest od listopada 2005 r. Był wielokrotnie oskarżany przez SLD o nielegalne działania przeciw SLD - czemu zaprzeczał.