Szef ABW wykrywał pluskwy "po znajomości"
W 2005 r. obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk polecił wykryć podsłuchy u swego znajomego, którego tropiły organy ścigania - informuje tygodnik "Newsweek".
24.03.2008 | aktual.: 24.03.2008 11:39
Bondaryk pracował wówczas w Polskiej Telefonii Cyfrowej (operatorze sieci Era), gdzie odpowiadał m.in. za ochronę informacji niejawnych. Spółka miała drogie, specjalistyczne urządzenia służące do wykrywania podsłuchów.
- Taka firma jak Era prowadzi różne interesy. Czasem, gdy planowano wyjazdowe posiedzenie zarządu albo poufne negocjacje, wysyłani byli wcześniej specjaliści z aparaturą i sprawdzali wskazane pomieszczenia - tłumaczy tygodnikowi jeden z pracowników Ery.
Według informacji "Newsweeka" Krzysztof Bondaryk zlecił dwóm podwładnym sprawdzenie, czy w kancelarii adwokata Władysława H. są zainstalowane pluskwy. - W PTC są polecenia wyjazdu i jego rozliczenia - mówi informator "Newsweeka". Operację w kancelarii Władysława H. potwierdzają też zeznania i dokumenty zgromadzone przez prokuraturę w śledztwie dotyczącym wycieku tajnych informacji z Ery.
Co na to ABW? Rzeczniczka Agencji mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska w liście do redakcji "Newsweeka" napisała: "Agencja oświadcza, iż nie udziela informacji na temat prywatnego życia pana Krzysztofa Bondaryka".