Szczyt UE zastanawia się nad wolnym tempem modernizacji Europy
Przywódcy 25 obecnych i przyszłych państw członkowskich Unii Europejskiej zastanawiają się wspólnie, w drugim dniu szczytu w Brukseli, dlaczego Unia zbyt wolno realizuje strategię ożywiania i modernizacji gospodarki.
26.03.2004 | aktual.: 26.03.2004 09:48
W pierwszym dniu szczytu w czwartek przywódcy zademonstrowali jedność w obliczu zagrożeń terrorystycznych, ogłaszając dwie deklaracje - o "solidarności przeciw terroryzmowi" i o walce z terroryzmem - a także wolę uzgodnienia unijnej konstytucji najpóźniej na swoim następnym spotkaniu 17-18 czerwca.
Unia o terrorystach
Szczyt mianował koordynatorem walki z terroryzmem byłego ministra spraw wewnętrznych Holandii Gijsa de Vriesa. Zobowiązał się też do przyspieszenia wielu decyzji mających usprawnić walkę z terroryzmem, dotyczących m.in. paszportów i wiz z zakodowanymi komputerowo odciskami palców i tęczówkami oka posiadaczy oraz obowiązku zachowywania przez operatorów telekomunikacyjnych danych o połączeniach telefonicznych i internetowych klientów.
W sprawie konstytucji i jej najbardziej kontrowersyjnego artykułu - określającego przyszły sposób głosowania decyzji w Radzie UE - powiało optymizmem m.in. pod wpływem pojednawczych wypowiedzi polskiej delegacji na temat kontestowanego dotąd przez Polskę systemu podwójnej większości - państw i obywateli.
"Nie wykluczamy możliwości osiągnięcia kompromisu opartego na podwójnej większości. Jednak ten rodzaj prostego stwierdzenia może być mylący, ponieważ wiele będzie zależało od szczegółów takiego kompromisu" - oświadczył tuż przed szczytem minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. Premier Leszek Miller przekonywał zaś, że "kompromis jest zaprzeczeniem słowa kapitulacja".
Jaki system?
Zgodnie z projektem konstytucji, zaproponowanym przez Konwent Europejski, do decyzji potrzeba 50% państw zamieszkanych przez 60% obywateli Unii. W kuluarach mówi się, że Polska i Hiszpania mogłyby przystać na ten system pod warunkiem, że podniesiono by próg ludności z 60 do 64-65%. Oba kraje zachowałyby wtedy możliwości blokowania decyzji ujęte w nicejskim systemie głosowania.
Tematem piątkowej sesji jest strategia (agenda) lizbońska. Ten przyjęty w 2000 r. w Lizbonie program miał uczynić z Unii do 2010 r. "najbardziej konkurencyjną i dynamiczną gospodarkę świata". Raporty Komisji Europejskiej i niezależnych ekspertów biją na alarm: już trzeci rok z rzędu Unia nie osiąga w wielu dziedzinach wyznaczonych sobie wskaźników.
Chlubnym wyjątkiem są kraje nordyckie z Finlandią na czele, które osiągają wskaźniki lepsze od Stanów Zjednoczonych, zachowując przy tym stosunkowo hojne systemy zabezpieczenia społecznego. Najgorzej wypadają Włochy, Grecja i Polska.
Najniższe wskaźniki zatrudnienia
Większość krajów przystępujących do UE nie nadrabia zapóźnień w modernizacji gospodarki i w dążeniu do oparcia jej na nowoczesnej wiedzy i technologiach, ale to Polska ma najniższe w Europie wskaźniki zatrudnienia, jedne z najniższych upowszechnienia internetu i nakładów na naukę.
Premier Miller zapowiedział, że podobnie jak inni przywódcy krajów przystępujących do Unii poruszy sprawę ociągania się większości obecnych państw członkowskich Unii z dopuszczeniem nowych członków, w tym Polaków, do swoich rynków pracy.
Już w przeddzień szczytu szef Komisji Europejskiej Romano Prodi wezwał Piętnastkę do otwarcia rynków pracy. "Leży to w interesie wszystkich i jest zgodne z zasadami, które rządzą Unią" - napisał w liście do przewodniczącego obradom premiera Irlandii Bertiego Aherna (Irlandia jako jedna w niewielu akurat zapowiada pełne otwarcie).