Świat"Szczyt NATO nie przezwyciężył starych rozbieżności"

"Szczyt NATO nie przezwyciężył starych rozbieżności"

"Nie ma sensu udawać i twierdzić, że stare rozbieżności zostały przezwyciężone" - podsumował stambulski szczyt NATO brytyjski premier Tony Blair.

29.06.2004 | aktual.: 29.06.2004 18:03

Dla kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera szczyt NATO był sukcesem, gdyż "okazało się, że samemu można wygrać wojnę, ale nie pokój". W rzeczy samej prezydent USA George W. Bush zrezygnował z nalegań na zaangażowanie NATO w Iraku i zbliżył się do swoich krytyków. Ostatecznie w Stambule podjęto tylko mglistą decyzję o udzieleniu przez NATO pomocy w szkoleniu irackich żołnierzy.

NATO nie do Iraku

Wspomniana decyzja od razu miała różne interpretacje. Niektórzy widzieli już nawet małe biuro NATO w Bagdadzie, ale wizję taką wykluczył prezydent Francji Jacques Chirac. Kategorycznie odrzucam jakąkolwiek obecność NATO w Iraku - powtórzył wielokrotnie.

Innymi słowy, konflikt w Iraku jest w dalszym ciągu piaskiem w trybach światowej polityki. Rolę głównego, choć uprzejmego, oponenta Busha przejął Jacques Chirac, hamując europejskie przymiarki do ugody z Białym Domem.

Francuski prezydent wysyła swego ministra spraw zagranicznych Michela Barniera na spotkanie z palestyńskim prezydentem Jaserem Arafatem. Co prawda Unia Europejska w przeciwieństwie do USA nie izolowała całkiem Arafata, jednakże Europejczycy, na fali izraelsko-amerykańskiego bojkotu Palestyńczyków, od dłuższego czasu zawiesili z nimi kontakty na wysokim szczeblu. Chirac kroczy jednak własną drogą.

NATO do Afanistanu

Partnerstwo transatlantyckie nie wychodzi więc bez skazy, nawet jeśli główni aktorzy podkreślają swoje rzeczowe podejście. Podobnie jak podczas szczytu UE na początku tego miesiąca, Francja i Niemcy również na forum NATO postarały się o to, by oferta reform wobec państw islamskich stała się ofertą prawdziwą, ale przede wszystkim nieszkodliwą. Niczego nie należy narzucać - podkreśla się w Paryżu i Bonn.

Jedności nie było nawet w kwestii Afganistanu, gdzie NATO chce wzmocnić swe oddziały. Życzliwy USA sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Schefer pragnął wprowadzić do akcji nową elitarną jednostkę NATO, na którą usilnie nalegał naczelny dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał James Jones. Nie taki jest jej cel - uznał Jacques Chirac, dając nadto do zrozumienia, że widoczna obecność NATO w kraju pod Hindukuszem akurat przed wrześniowymi wyborami nie jest rzeczą rozsądną.

Argumentacja ta, identyczna jak w przypadku Iraku, zapowiada nowe konflikty. Administracja Busha przez długi czas nie okazywała sojuszowi większego respektu, gdyż uważała postawę jego europejskich członków - zwłaszcza Niemców, Francuzów czy Belgów - za zbyt chwiejną. Obecnie, kiedy USA znowu zbliżają się do partnerów z sojuszu, politycy w Paryżu i Berlinie wywodzą, że NATO nie nadaje się do politycznie drażliwych misji, gdyż mogłoby być zbytnio utożsamiane z Amerykanami.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)