Szczyrk. Tuż przed tragedią bracia kłócili się z robotnikami
Szczyrk cały czas jest pogrążony w żałobie. Rodzina, która zginęła w eksplozji, nie miała szans. Okazuje się, że tuż przed eksplozją doszło do kłótni.
08.12.2019 | aktual.: 08.12.2019 15:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Szczyrk. W środę wieczorem zawalił się tam trzykondygnacyjny budynek przy ul. Leszczynowej. Powodem był wybuch gazu. Ratownicy pracowali kilkanaście godzin w poszukiwaniu uwięzionych pod gruzami osób. W domu, gdzie doszło do eksplozji, mieszkały dwie rodziny. W chwili eksplozji znajdowało się tam 8 osób. Nie mieli szans. Z budynku po wybuchu nie zostało dosłownie nic.
Wszystko wskazuje na to, że gaz przedostał się instalacjami i kanałami do budynku po uszkodzeniu pobliskiego gazociągu. Zdaniem Polskiej Spółki Gazownictwa pracownicy zewnętrznej firmy mieli wwiercić się w rurę urządzeniem do wykonywania przecisków podziemnych. Śledztwo ws. katastrofy wszczęła Prokuratura w Bielsku-Białej.
Jak czytamy w "Fakcie", firma, która wykonywała prace na ulicy Leszczynowej, na zlecenie powstających nieopodal apartamentowców miała zasilić nową inwestycję w energię elektryczną.
Jak wynika z ustaleń dziennika, kilka minut przed wybuchem pan Józef razem ze swoim bratem Tadeuszem, który mieszka obok, wyszli do pracowników firmy budowlanej i prosili, aby wreszcie zakończyli prace. Pokłócili się z nimi, gdyż chcieli mieć już spokój, a robotnicy pracowali do późna.
W tragedii zginęło 8 osób. To 60-letni Józef K., jego żona - 60-letnia Jolanta, 39-letni siostrzeniec Wojciech K. z żoną Anną i trójką dzieci: 10-letnią Michalinką, 6-letnią Marcelinką i 3-letnim Stasiem oraz wnuk Józefa – 10-letni Szymonek. Ocalała jedynie pani Katarzyna. W dniu tragedii pojechała do pracy.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl