Szczęśliwego BUM!
Pirotechnicy z oddziału antyterrorystycznego
w Poznaniu są w Wielkopolsce najlepszymi specami od detonacji.
Żaden materiał wybuchowy ani bomba nie jest dla nich zagadką, ale
niektóre fajerwerki budzą w nich co najmniej zdziwienie - ujawnia
"Gazeta Poznańska".
- Najważniejszy jest stan techniczny - zaczyna jeden z pirotechników. - Każdą kupowaną rakietkę, racę czy petardę trzeba dokładnie obejrzeć. Nie wystarczy stwierdzić, czy ma atest, bo mogła ulec uszkodzeniu w trakcie transportu czy magazynowania - radzi.
Najbezpieczniej kupować takie rzeczy w wyspecjalizowanych sklepach, gdzie sprzedawcy wiedzą, z czym mają do czynienia. W innych często takie towary nie są traktowane z należytą ostrożnością i mogą ulec uszkodzeniu.
Na targowiskach i w różnych dzikich punktach można często trafić na towary uszkodzone czy bez atestów, które nie mogły trafić do oficjalnej sprzedaży. Co więcej, czasami mała i niewinnie wyglądająca petarda może być zbudowana z bardzo niebezpiecznego materiału wybuchowego.
Przede wszystkim sprawdzamy, czy fajerwerk nie jest uszkodzony, czy żaden z elementów nie jest luźny i czy nie wysypuje się z niego proch. - Wystarczy, że choć trochę prochu będzie na patyku i cała zabawka może nam wypalić jeszcze w rękach - mówi antyterrorysta.
Odpalana rakietka musi mieć też prosty kij. Jeśli jest krzywy, to tor jej lotu może mocno nas zaskoczyć. Zdecydowanie lepiej, kiedy lont jest długi (ok. 10-15) i po odpaleniu można się spokojnie oddalić. Wszelkiego rodzaju rakietki najlepiej odpalać z rury i to wkopanej w ziemię.
- Jeśli się przewróci, ktoś może przecież trafić na celownik. Nie odpalać w tłumie i nigdy po spożyciu dużej ilości alkoholu, bo skutki są nieprzewidywalne - przestrzega spec od wybuchów. Przeciętnym obywatelom szczególnie odradzamy różnorakie materiały dla cywilnych i mundurowych specjalistów. Mogą mieć opóźniony zapłon i inne cechy, które mogą zmylić tak, że wybuchną nam w dłoniach.
- Mieszanie różnych materiałów wybuchowych może być bardzo niebezpieczne. Jest to także zabronione przez prawo - przypomina jeden z minerów. Oficjalnie dopuszczone do sprzedaży wybuchowe zabawki buduje się ze ściśle określonych materiałów. Samo ich rozbieranie i mieszanie może doprowadzić do tragedii.
Szykowanie własnego wielkiego BUM może się skończyć tak jak 2 maja tego roku niedaleko Pułtuska. Młody mężczyzna do metalowej rury wrzucał materiały wydłubane z różnych fajerwerków. - Ubijał tak, że wybuchły. Zginęła jego matka i jeden z gości. Pięć osób zostało rannych - przestrzega ekspert.